Feta w Gdańsku trwa. Od dwóch dni długie kolejki ustawiają się przed lunaparkową jurtą na Placu Wałowym, gdzie „Objazdowe nieme kino” urządzili Muzukanti z Gliwic (dziś też będą), a na asfaltowym boisku obok piekarni Ryszarda Majchrowskiego na ul. Dolna Brama niezmiennie bawią publiczność trzej zagubieni panowie w średnim wieku (belgijscy The Primitives w spektaklu „Three of a Kind”). Warto było też wybrać się z działającym od 30 lat w Bilbao zespołem teatralnym Markeliñe (spektakl „Andante”) na nostalgiczną wędrówkę śladami... butów, które niejedno przeszły. Hitem trzeciego festiwalowego dnia była jedna z największych na świecie nadmuchiwanych kaczek przywieziona do Gdańska z Włoch przez Leo Bassiego. Żółty „Pato Gigante” niesiony na rękach setek widzów został zwodowany w sąsiedztwie mostu na Opływie Motławy. Motyw żółtej kaczki pojawił się również w wieczornym przedstawieniu „Utopia” przy ul. Fundacyjnej, podczas którego Bassi wspólnie z publicznością próbował odpowiedzieć na pytanie „Dlaczego straciliśmy niewinność?”. Do refleksji nad losem uchodźcy skłaniał spektakl „Silence. Cisza w Troi” wystawiony na boisku przy ul. Jałmużniczej przez poznański Teatr Biuro Podróży, zaś uczestnicząc w „Paradzie Steampunku” z katowickim Teatrem Gry i Ludzie można było odbyć podróż do epoki, kiedy rewolucja przemysłowa budziła ufność i nadzieję. 15.07.2017 / fot. Mateusz Ochocki / KFP
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia