Sfatygowane dachówki pamiętające początek lat 60. ubiegłego stulecia zniknęły z dachu Wielkiego Młyna w marcu tego roku. Na nową szatę zewnętrzną zabytek szykowany na przyjęcie Muzeum Bursztynu (za niespełna dwa lata) czekał kilka miesięcy. Właśnie zaczął się stroić w iście południowym stylu. Wczoraj dotarła do nas z Włoch pierwsza partia zamówionych przez Muzeum Gdańska (i zaakceptowanych przez konserwatora) dachówek typu mnich-miszka. Dwuelementowe protoplastki niderlandzkich esówek utworzą faliste, szczelne pokrycie, zapewniające dobrą wentylację oraz ochronę przed upałami, nadając jednocześnie bryle budynku elegancki, podniosły wygląd. Jak prezentują się mniszki, układane jak pierwsze, możemy zobaczyć już na dolnej części połaci dachowych. Montaż „żeńskich" i „męskich" elementów ceramicznych zakończy się około 20 listopada. – Żartobliwie można powiedzieć: od średniowiecza jest tak, że to mnich kryje mniszkę. I tego się nigdy nie zmieni – mówi nam Andrzej Gierszewski, rzecznik prasowy Muzeum Gdańska. Pokrycie z dachówek mnich-mniszka ma bardzo wyraziste linie pionowe linie, które tworzą leżące na przemian kanały i wzniesienia. Oba rodzaje mają kształt wycinka stożka. Mniszka, układana na spodzie, jest szersza w główce i zwęża się ku stopce. Dachówki tego rodzaju tworzą łódkowate zagłębienia, którymi woda spływa z dachu. Mnich nakrywający mniszkę ma odwrotne proporcje. Układa się go w taki sposób, żeby przykrywał styki mniszek i dociskał je do połaci, tworząc Tworzy wysoki fragment fali. 5.10.2019 / fot. Maciej Kosycarz / KFP
Rozbierają dach Wielkiego Młyna
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia