Wybraliśmy się służbowo do zoo. Powodowała nami ciekawość uczuć. Dyrektor Targowski zwierzył się ostatnio prasie, że mieszkańcy Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego na swój sposób tęsknią za publicznością. Z wiadomego powodu od 13 marca zoo jest zamknięte, tzn. my, widzowie (jak się nam zazwyczaj wydaje), jesteśmy zamknięci. Postanowiliśmy więc umożliwić zwierzakom kontakt wzrokowy z człowiekiem postronnym. Na lwach wrażenia nie zrobiliśmy. Tylko Arco, szef stada, leniwie uniósł na chwilę głowę, wylegując się na zielonym, skąpanym w słońcu pagórku. Lwice nie wyrażały najmniejszej ochoty na przerwę w drzemce. Mogliśmy sobie wołać: „My z Gdańska!”... Ucieszyła się za to na nasz widok pani rysiowa (mąż spał). Poruszone naszą wizytą były pantery perskie, zebry, surykatki, antylopy kob liczi, foki i jedna z trzech przechadzających się po wybiegu żyraf. U pingwinów też różnie z uczuciami było. Z wyrazami współczucia spotkaliśmy się przy posesjach stanowiących królestwo makaków i koczkodanów patas. Bez dwóch zdań, największą radość sprawiliśmy szympansom. Wystarczyło pokazać się w maseczkach. 17.04.2020 / fot. Anna Rezulak / KFP
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia