Na skrzyżowaniu, w bramie, za zakazem, na postoju taksówek, wszędzie gdzie jest wolne miejsce. W Gdańsku od kilku dni panuje prawdziwa postojowa wolnoamerykanka. Służby sobie nie radzą, mimo zgłoszeń mieszkańców interwencje policji czy straży miejskiej są sporadyczne. Można odnieść wrażenie, że jest ciche przyzwolenia na dzikie parkowanie. Bo jak wytłumaczyć fakt, że poza sezonem turystycznym patrole straży miejskiej potrafią zakładać blokady czy karać mandatami łamiących przepisy. Kierowcy czują się bezkarni, w tym wypadku nie ma dużego zagrożenia życia czy zdrowie, czasami może się zdarzyć, że do chorego nie dojedzie karetka czy też straż pożarna nie będzie mogła podjechać na miejsce pożaru. Ci sami kierowcy pojadą dalej będą się czuć bezkarni łamiąc przepisy wyprzedzając na przejściach dla pieszych czy jadąc 150 km/h w terenie zabudowanym. Ale tylko w Polsce, a teraz na Pomorzu. Kiedy wyjadą za granicę zdejmą nogę z pedału gazu, przez myśl im nie przejdzie zaparkować na zakazie bo kary są nieuchronne i wysokie. 31.08.2018 / Fot. Maciej Kosycarz / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia