Czerwonych Gitar słucha już trzecie pokolenie Polaków. Grają od blisko pięćdziesięciu lat. Sprzedali ok. 12 mln płyt, choć pewnie było ich znacznie więcej. Dorobkiem pierwszych 35 lat wygrali i wyśpiewali sobie w naszych sercach tytuł najlepszego polskiego zespołu XX wieku. Jeśli będziemy ich jeszcze pamiętać w 2100 roku - a przecież każą uśmiechać się i liczyć do stu – to w XI wieku też mogą być najlepsi. Są dobrem narodowym. - Mamy ok. 270 piosenek. Gdybyśmy chcieli zagrać je wszystkie, to rozstalibyśmy się z państwem około soboty – żartował podczas środowego koncertu w gdańskiej Filharmonii Bałtyckiej Jerzy Skrzypczyk, perkusista i konferansjer, gwiazda wieczoru. Z pierwszego składu zespołu był z nim Jerzy Kossela - gitarzysta, wokalista, autor tekstów i kompozytor. W czerwcu 1997 w Czerwonych Gitarach pojawił się Mieczysław Wądłowski (gitara akustyczna i akordowa). Zastąpił Seweryna Krajewskiego. Od 2004 r. legendę zespołu tworzy również Marek Kisieliński (gitara solo). Rok wcześniej dołączył do niej basista Arek Wiśniewski. W 2010 r. powrócił do starych kolegów Darek Olszewski. Bo nie są to nie tylko Czerwone, ale też "Wędrowne gitary". Mogą tak grać do 2100 r? Mogą! A publiczność zawsze chce ich słuchać. Nawet jeśli „Ciągle pada”, to ręce same składają się do oklasków, a w górę idą rozłożone parasolki, bez których na koncerty Czerwonych Gitar chodzić już właściwie nie wypada. Był w środę z muzykami i publicznością także nieodżałowany Krzysztof Klenczon. Jednego z najpopularniejszych twórców i wykonawców polskiej muzyki pop przyjaciele wspominali koncertując przed rokiem w gdyńskim Teatrze Muzycznym. Fragmenty tamtego wydarzenia przenieśli na scenę Filharmonii Bałtyckiej. Historia tej znajomości nigdy się nie kończy. A kiedy padają słowa „Powiedz stary, gdzieś Ty był”, to rozmowa z Klenczonem trwa w najlepsze. Stara wiara znów przygarnie cię - szkoda słów! 06.02.2013 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
W Cristalu narodziły się Czerwone Gitary
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia