Awantura o Krzysztofa Klenczona dotarła do Sopotu przed tygodniem. - Nigdy nie kupczyliśmy wizerunkiem lidera Czerwonych Gitar. Przypuszczam, że jesteśmy wciągani przez wir wojny, jaka toczy się między dwiema paniami: Alicją Klenczon-Corona, wdową po Krzysztofie, a Heleną Giersz, producentką filmu – skądinąd świetnego - przywołującego postać wybitnego muzyka. To nie jest nasza wojna – mówi Wojciech Korzeniewski, prezes Fundacji Sopockie Korzenie.
16 października Fundacja otrzymała pismo z krakowskiej kancelarii prawnej, występującej w imieniu Alicji Klenczon-Corona i jej dwóch córek. Prawnik wdowy informuje Korzeniewskiego, że działalność prowadzona przez Fundację „stanowi deptanie pamięci oraz kupczenie twórczością po zmarłym mężu i ojcu”, a także „naruszenie dobrego imienia Pana Krzysztofa Klenczona”. Wzywa do bezzwłocznego zaprzestania owych praktyk, nie wykluczając „podjęcia bardziej zdecydowanych działań”... - Aż zaniemówiłem. Wszystkim, co leży nam na sercu, jest uchronienie dziedzictwa polskiego rock'n'rolla od zapomnienia. W szczególności trójmiejskiego, wywodzącego się tradycji Non Stopu. Nie zajmujemy się tylko twórczością Klenczona, choć nie ukrywam, że nasze osobiste więzi z nieodżałowanym muzykiem niejako skazują nas na podtrzymywanie jego legendy. Odkąd tylko zaczął chodzić nam po głowach pomysł na uczczenie 50-lecia polskiego rocka, pozostawaliśmy w stałym kontakcie z żoną muzyka. Niczego nie robiliśmy bez jej wiedzy i zgody. Sporządziłem nawet spis pamiątek po Krzysztofie, podarowanych nam przez panią Alicję. Widnieje pod nim podpis wdowy. Mogę śmiało powiedzieć, że z panią Alicją żyliśmy, i nadal żyjemy w komitywie. Tym bardziej nie mogę uwierzyć w to, co czytam – podkreśla Wojciech Korzeniewski.
Prezes przypomina spektakularne fakty nawiązujące do postaci Klenczona, inspirowane przez Fundację Sopockie Korzenie i jej przyjaciół. Przedsięwzięcia wspierała Alicja Klenczon-Corona. - Przed dwoma laty wspólnie przeżywaliśmy w Gdańsku pierwszą podróż tramwajem PESA Swing nazwanym imieniem lidera Czerwonych Gitar. Zaprosiliśmy na przejażdżkę przyjaciół Krzysztofa. Atmosfera była odjazdowa. Kiedy kilka miesięcy wcześniej okazało się, że wdowa po muzyku nie będzie mogła uczestniczyć w oficjalnej uroczystości odsłonięcia sopockiej ul. Krzysztofa Klenczona, specjalnie dla niej zadbaliśmy o drugie otwarcie. Podejmowaliśmy ją w Trójmieście jak królową rock'n'rolla – wspomina Korzeniewski. Zapytany, czy po lekturze pisma próbował skontaktować się z Alicją Klenczon, odpowiada: „Skoro postanowiła rozmawiać z nami przez prawnika, uznałem, że nie będzie to stosowne. Wiem, że gościła u nas ostatnio przez kilka dni. Była na gdyńskim koncercie Czerwonych Gitar, ale nie odezwała się... A przecież można było już wcześniej zadzwonić i powiedzieć „słuchaj, Wojtek, nie życzymy sobie tego, albo nie podoba nam się to i to...”. Nie robimy niczego na siłę – dodaje Korzeniewski.
Przyczyn zaskakującej zmiany prezes Fundacji Sopockie Korzenie doszukuje się w konflikcie, jaki toczy się między Alicją Klenczon-Corona a Heleną Giersz, autorką produkcji animowanych i dokumentalnych, która przed ponad dwoma laty zrealizowała film o Krzysztofie Klenczonie pt. "10 w skali Beauforta". - Świetny film. W tym roku pokazywała go telewizja publiczna. Autorka od początku chciała zrobić pomnik muzykowi. Dołożyła wszelkich starań i wydała dużo własnych pieniędzy, żeby cel osiągnąć. Jak wiem, współpracowała z panią Alicją, a nawet zaprzyjaźniła się z nią. Wspierała także córki muzyka. Nawiasem mówiąc, pani Helena wydaje właśnie album poświęcony Czerwonym Gitarom. Widziałem projekt – światowy poziom. Stonesi i Beatlesi nie powstydziliby się. Pomysłodawczyni skompletowała fotografie z różnych zakątków świata. Oczywiście z poszanowaniem praw autorskich. Podobnie jak to było w przypadku filmu, producentka ma na piśmie wszelkie niezbędne zgody. A właśnie, jeśli idzie o „10 w skali Beauforta”, to Alicja Klenczon wycofała wszystkie zgody, jakich wcześniej udzieliła pani Helenie Giersz. Przypuszczam, że Fundacja stała się jakimś małym elementem tego konfliktu – wyjaśnia prezes Korzeniewski.
Z krakowską kancelarią reprezentującą wdowę po muzyku próbowali skontaktować się dziennikarze portalu trojmiasto.pl. Komentarza nie było. Jedynie odsyłacz do profilu Alicji Klenczon-Corony na Facebooku. Miało się tam pojawić jej oficjalne oświadczenie w tej sprawie. Na stronie internetowej znaleźliśmy link do artykułu opublikowanego w trojmiasto.pl i pytanie internautki: „Dlaczego?”. Oświadczenie wdowy po muzyku dotarło do redakcji trójmiejskiego portalu dziś w południe. Czytamy w nim m.in.:
"Od pewnego czasu z uwagą obserwowałam śmiałe poczynania Fundacji Sopockie Korzenie z inspiracji Pani Heleny Giersz, która od 2011 roku wraz z jej współpracownikami powołując się na swoje nieujawnione umowy dotyczące nabycia praw do fotografii z wizerunkiem mojego męża Krzysztofa Klenczona skutecznie blokują za pośrednictwem pism oraz swojego prawnika wszelkie inicjatywy społecznego poparcia oraz inicjatywy, którym osobiście od wielu lat patronuję, mające na celu propagowanie twórczości Krzysztofa. Przykładem tego są m.in. roszczenia Pani Heleny Giersz w stosunku do licznych osób, które przyczyniły się w ostatnim czasie do propagowania pamięci po moim mężu. Jako przykład podaję roszczenia do: blog Eli Celejewskiej poświęcony Krzysztofowi Klenczonowi; http://klenczon.blogspot.com/2011/11/zyciorys-krzysztofa-klenczona-wiesaw.html; stronę pamięci Krzysztofa: www.klenczon.com, która istniała od 1997 roku; strona społecznościowa FB - Fanów Krzysztofa Klenczona, oraz usunięte filmy na YouTube; okładki albumu "Klenczon Legenda - Artyści w hołdzie Krzysztofowi Klenczonowi" z udziałem gwiazd polskiej sceny;  Stowarzyszenia "Christopher" im. Krzysztofa Klenczona odpowiedzialnego za wystawę "Polska – Ameryka - Krzysztof" podczas I edycji Pułtusk Festiwalu im. Krzysztofa Klenczona itp. Wszystkie osoby otrzymały pisma bądź od prawnika Pani H. Giersz bądź od Fundacji Sopockie Korzenie (również interwencje telefoniczne) z zarzutami bezprawnego wykorzystania fotografii, na których jest mój mąż Krzysztof Klenczon, z żądaniem całkowitego usunięcia tychże zdjęć.
Ja i moje córki nie możemy już dłużej dopuszczać do blokowania i hamowania inicjatyw oraz pamięci po Krzysztofie Klenczonie. Dlatego nasza decyzja może być tylko jedna - podjąć kroki prawne przeciwko  Pani Helenie Giersz w obronie dobrego imienia, a także ochrony twórczości i wizerunku mojego męża.". 23.10.2013 / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia