Trzy bohaterskie panie uratowały ponad dwudziestu pasażerów autobusu gdańskiego PKS podróżującego krajową siódemką ze Stegny do Gdańska. Kiedy zasłabł kierowca, a pojazd zjechał na przeciwległy pas ruchu, odruchowo rzuciły się na pomoc. Za kierownicę chwyciły Irena Turbiarz ze Sztutowa i Gabriela Donke-Banach z Mikoszewa. W sukurs ratowniczkom przyszła Danuta Wojtasik z Mikoszewa. - Wydaje mi się, że pani Irena kręciła w dobrą stronę. Gorzej szło, kiedy obie panie próbowały wyprowadzić autobus na prostą. Całe szczęście, że po kilkudziesięciu sekundach kierowca odzyskał przytomność i od razu nacisnął na hamulec – wspomina pani Danuta. - Za autobusem podróżowali w busie nasi znajomi. Jak twierdzą, z przerażeniem śledzili ten nasz autobusowy slalom – dodaje Irena Turbiarz. Dramatyczne sceny rozegrały się w ubiegły czwartek o godz. 8.30. Film zarejestrowany przez monitoring PKS oglądała przed kilkoma dniami cała Polska. - Wszystko działo się tak szybko i w takich emocjach, że nie jestem w stanie odtworzyć sobie pełnego przebiegu zdarzeń. Nie pamiętam, ile razy autobus ocierał się o barierkę – mówi pani Danuta. - Wciąż towarzyszy nam stres, czujemy się z tym źle – dodaje Irena Turbiarz. Żadna z pań nie ma prawa jazdy. Nigdy wcześniej nie siedziały, ani nie stały za kółkiem. Cieszą się na wieść, że kierowca jeszcze w czwartek wieczorem wyszedł ze szpitala i że nic mu nie dolega. Irena i Danuta przyjechały dziś przed południem „pekaesem” do Gdańska. W kasie na dworcu PKS przy ul. 3 Maja czekały na nie bilety miesięczne na przejazdy z miejsca zamieszkania do Gdańska. Na podobne podziękowanie przewoźnika może liczyć Gabriela Donke-Banach. Bilety kosztują symboliczną złotówkę, warte są ponad 300 złotych. - Panie będą odbierały u nas bilety co miesiąc. Tak długo, jak długo będziemy istnieć – wyjaśnia Piotr Topolewicz, prezes zarządu gdańskiego PKS. - Niestety, nie mamy wpływu na to, że od wartości biletu trzeba zapłacić podatek, jak policzyliśmy – ok. 48 zł miesięcznie. To jest mniej więcej tyle, ile kosztuje dwukrotny przejazd w obie strony na trasie Sztutowo – Gdańsk – dodaje prezes Topolewicz. Panie Danuta i Irena odwiedzają aglomerację co najmniej raz w tygodniu. - Czasami nawet dwukrotnie. Najczęściej jeździmy z panią Danutą do lekarza. Towarzyszę jej w charakterze opiekunki – wyznaje Irena Turbiarz. Bezrobotna mama trojga dzieci wkrótce będzie dojeżdżała do Gdańska codziennie. Dostała etat. Pomógł prezes Topolewicz. - Najdalej w przyszłym miesiącu pani Turbiarz rozpocznie pracę. Będzie sprzątała w jednej z firm, która współpracuje z PKS – mówi Piotr Topolewicz. - Cieszę się bardzo na tę pracę, bo lekko nam nie jest. W połowie kwietnia stracimy dach nad głową. Mieszkamy kątem u obcych ludzi. Dom idzie na sprzedaż. Jeszcze nie wiem, gdzie się podziejemy. Próbowałam szukać pomocy w gminie. Wójt tylko rozkłada ręce, bo nie ma mieszkań – wyznaje pani Irena. I liczy po cichu, że na pasażerkę – bohaterkę lokalna społeczność spojrzy łaskawszym okiem. Kierowca autobusu wraca do pracy w najbliższy poniedziałek. Nieznacznie tylko uszkodzony pojazd powinien być gotowy do jazdy w środę. 07.03.2013 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia