- Nie jestem prezydentem sumień – podkreślił dziś na zamku w Gniewie Bronisław Komorowski. Zdaniem ubiegającego się o reelekcję prezydenta RP, w sprawie projektu ustawy dotyczącej in vitro trzeba wypracować kompromis uwzględniający w stopniu maksymalnie możliwym różne wrażliwości. Podczas wtorkowego spotkania wyborczego z cyklu „Dialog o Polsce” z udziałem kilkudziesięciu mieszkańców Gniewa kandydat PO mówił o kierunkach polityki prorodzinnej. Wspierała go w tym była działaczka opozycji Henryka Krzywonos-Strycharska, która w przeszłości prowadziła rodzinny dom dziecka. Po krótkim wystąpieniu prezydent odpowiedział na kilka pytań z sali. Jedno z ostatnich dotyczyło in vitro. Komorowski zabierał głos na ten temat także tuż przed świętami, na antenie TVN24. Gość programu „Fakty po Faktach” zapytany, czy podpisze ustawę o in vitro, gdy ta przejdzie przez Sejm, odpowiedział: „Szczęśliwie z małżonką wychowałem pięcioro dzieci. Nie doświadczyliśmy bólu niemożności ich posiadania. Jestem ostatnią osobą, która komukolwiek chciałaby tego odmówić.”. W Gniewie prezydent przypomniał także to, o czym głośno mówi od 2010 r., że jest zwolennikiem rozwiązania polegającego na regulacji ustawowej, a nie na braku regulacji. - Oprócz pojęcia mniejszego zła, w życiu i w polityce, w rozwiązaniach prawnych jest coś takiego jak większe dobro. Z etycznego punktu widzenia lepsze jest uregulowanie ustawowe. Nie wolno zabraniać, nie wolno nakazywać. Nieludzka jest też chęć zabronienia tego np. poprzez karanie lekarzy. To okrucieństwo – mówił Bronisław Komorowski, odnosząc się do projektu ustawy o zapłodnieniu pozaustrojowym proponowanego przez PiS. Jak dodał, wzorcem jest ustawa antyaborcyjna, która także była kompromisem politycznym. 7.04.2015 / fot. Krzysztof Mania / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia