- Wiemy tylko to, że nadal nie wiemy nic – mówi nam poirytowana Alina Jażdżewska z Rady Osiedla Brzeźno po dzisiejszej wizji lokalnej przeprowadzonej przez Wydział Środowiska UM na miejscu kontrowersyjnej wycinki drzew w pasie nadmorskim. - Jestem zszokowana postawą i zachowaniem pracowników publicznych. Byli u nas tylko 20 minut, choć podobno wizja miała trwać ok. godziny. Nie odpowiedzieli nam na pytanie, dlaczego wycinane są zdrowe, ponaddziesięcioletnie drzewa. Odsyłają nas do rzecznika prasowego. Mieszkam w Brzeźnie 32 lata. Kiedy się wprowadzałam, te drzewa już tutaj były. To jest zbrodnia na przyrodzie. Huragan Ksawery nie dokonał tego, co potrafi uczynić człowiek – dodaje radna z Brzeźna. Alarm w sprawie wycinki drzew na na terenie byłego Wojskowego Ośrodka Wypoczynkowego mieszkańcy dzielnicy podnieśli w piątek po południu. Działka położona między ul. Hallera i brzeźnieńskim molo należy dziś do prywatnego inwestora ze Szczecina. Stanąć ma tutaj hotel. Jak informuje Wydział Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdańsku, właściciel nieruchomości otrzymał pozwolenie na wycinkę pielęgnacyjną 285 drzew - jesionów, brzóz, topoli, dębów i sosen. Jedynie tych, które ze względu na "zły stan zdrowotno-techniczny oraz małą wartość przyrodniczą i estetyczną nie rokowały nadziei na właściwą wegetację i prawidłowy rozwój". Zdaniem mieszkańców, coś, co miało być jedynie zabiegiem sanitarnym, w istocie jest karczowaniem lasu. - Drzewa chore, oznaczone na pomarańczowo, są do wycięcia. Zielone miały zostać. Pytamy więc, dlaczego je również się wycina. Nie chorują. Były suche, bo mamy zimę – podkreśla Alina Jażdżewska. Radni z Brzeźna powiadomili o sprawie Macieja Lorka, dyrektora Wydziału Środowiska UM w Gdańsku. Teren wycinki kontrolowali dziś pracownicy wydziału. Jakie są wyniki wizji lokalnej, dowiedzieliśmy się po godz. 14. W komunikacie biura prasowego UM czytamy: „17 lutego, po interwencji mieszkańców, pracownicy Wydziału Środowiska przeprowadzili wizję lokalną w celu sprawdzenia prawidłowości wykonania decyzji. Czynności kontrolne z zakresie wycinki drzew nie zostały zakończone z uwagi na termin ważności decyzji (ważna jest do końca 2014 r. - przyp. red.). Kontrola będzie kontynuowana. Zgodność zakresu aktualnie prowadzonych prac zostanie sprawdzona w najbliższym czasie.”. Co ciekawe i być może ważne, ok. godz. 13, czyli po tym, jak karczowaną działkę opuścili urzędnicy oraz zainteresowani sprawą dziennikarze, pojawili się na niej pracownicy kartuskiej firmy, która prowadzi kontrowersyjną wycinkę. - Wywożą to, co zostało po piątkowym karczowaniu - informują nas mieszkańcy dzielnicy. 17.02.2014 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia