Chojnice żegnały dziś (26 bm.) strażnika zamordowanego przez nastoletnich bandytów, wychowanków tutejszego Schroniska dla Nieletnich. Ryszard Borowski miał 61 lat. Zmarł w szpitalu 20 lipca w następstwie ciężkich obrażeń głowy, jakich doznał cztery dni wcześniej z rąk młodocianych przestępców. Próbował zapobiec ich ucieczce ze schroniska. W konfrontacji z czterema wyrostkami uzbrojonymi w metalowe elementy ogrodzenia nie miał szans. W chojnickim schronisku pracował od 15 lat, wcześniej związany był zawodowo z wojskiem. O szczęściu w cieniu tej zbrodni może mówić skatowany przez podopiecznych kierownik warsztatu. Po opatrzeniu ran i ze złamanym żebrem został wypisany ze szpitala. Zarzuty usłyszał w tej sprawie aresztowany na trzy miesiące 17-latek z Gdańska. Trzech 16-letnich uczestników napadu, pochodzących z Inowrocławia, Torunia i Włocławka, prokuratura chce ścigać jak dorosłych. Jak udało się nam ustalić, 16-latek, który zadał pracownikowi ochrony śmiertelne uderzenia metalowym narzędziem, został przeniesiony do schroniska w innym regionie kraju. O zgrozo, kilka dni przed tragicznymi wydarzeniami w Chojnicach, tam również doszło do napaści na strażnika. Uchwałą o powołaniu komitetu strajkowego zareagował na zdarzenia ostatnich dni zarząd NSZZ Pracowników Schronisk dla Nieletnich i Zakładów Poprawczych. Do 15 września związkowcy oczekują od ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina propozycji zmian w zakresie bezpieczeństwa w ich miejscu pracy. - Pseudooszczędności doprowadziły ochronę schronisk dla nieletnich i zakładów poprawczych do absurdu prawno-ekonomicznego – mówił nam dziś po pogrzebie Tadeusz Pisarek. Zdaniem przewodniczącego związku, kiedy przesadnie oszczędza się na ludziach i zabezpieczeniu technicznym, to takie tragedie jak ta w Chojnicach muszą się zdarzać. W uroczystościach pogrzebowych udział wziął wiceminister sprawiedliwości Stanisław Chmielewski. 26.07.2012 / fot. Aleksander Knitter / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia