Władysław Ciastoń, były szef Służby Bezpieczeństwa, ma być świadkiem b. opozycjonisty Krzysztofa Wyszkowskiego w procesie, jaki wytoczył mu i wygrał w gdańskim Sądzie Apelacyjnym Lech Wałęsa. Chodzi o „tajnego współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa”, jak nazwał Wałęsę - i nadal nazywa - Wyszkowski. Choć pozytywny dla b. prezydenta wyrok zapadł w marcu 2011 r., a Sąd Najwyższy nie rozpatrzył wniosku Wyszkowskiego o kasację, sprawa mogła wrócić do Sądu Apelacyjnego, bo skazany skorzystał z prawa do wznowienia procesu. Przepisy dopuszczają taką możliwość, kiedy pojawią się nowe okoliczności i dowody w sprawie, o których nie było wiadomo podczas wcześniejszego postępowania. Ten nowy element mają wnieść do sprawy zeznania generała Ciastonia. Gdański sąd przychylił się dziś do wniosku Krzysztofa Wyszkowskiego i dopuścił dowód z zeznań świadka. Rozprawa została odroczona. - Nie jestem jedynym człowiekiem, który twierdzi że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem. Dowody są bowiem żelazne. Pytanie tylko, czy wymiar sprawiedliwości zdoła uwolnić się od kurateli rządzących i wydać sprawiedliwy wyrok w tej sprawie - mówił dziennikarzom po wyjściu z sali sądowej Krzysztof Wyszkowski. 29.01.2013 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
Wyszkowski nie przeprosił Wałęsy
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia