Gdańska Symfonia zabrzmiała w przestrzeni miejskiej po raz pierwszy o godz. 21 w piątek. Na muzykę miasta złożyły się kompozycje wyłonione w konkursie „Utwór dla Gdańska” oraz efekty naturalne. Najwyraźniej natura upomniała się o brakujący w tym zestawieniu, kultowy utwór „Ciągle pada” gdańskich Czerwonych Gitar. Lało. Niesforna aura odciągnęła wielu słuchaczy od premierowego wykonania symfonii. Najwytrwalsi, pod parasolami, ruszyli na dźwiękowy spacer po mieście spod „Zieleniaka”, by sceny finałowej wysłuchać nad Motławą. Przy Wałach Piastowskich mogli poddać się magii utworu autorstwa Małgorzaty Żerwe i Jarosława Zorna pt. "Stocznia: Suita industrialna". Zabrzmiały dźwięki nagrywane na terenie Stoczni Gdańskiej i terenach postoczniowych. Słychać też było radiowozy, tramwaje, SKM-ki, dzwony kościołów, carillony ze św. Katarzyny i Ratusza. Dołączyły do nich syreny statków Żeglugi Gdańskiej i buczenie starego Sołdka. Na koniec, ze sceny ustawionej przy Filharmonii Bałtyckiej popłynęły dźwięki koncertu pianistycznego w wykonaniu Sławomira Jaskułke, twórcy projektu “Chopin na pięć fortepianów” prezentowanego premierowo na Światowej Wystawie EXPO 2010 w Szanghaju. Melomani zgromadzeni po drugiej stronie Motławy mogli jedynie żałować, że znakomitej muzyce fortepianowej zabrakło odpowiedniej do okoliczności siły przebicia. Zlewała się z odgłosami rozrywkowymi Długiego Pobrzeża. Ale może też o to chodziło. 24.05.2013 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia