„Fotowoltaika na dachu św. Brygidy? Jezus, Maria!” – pomorski konserwator zabytków nie ukrywał zaskoczenia, kiedy w lipcu 2023 roku reporter portalu „Zawsze Pomorze” zapytał go o instalację szpecącą zabytek. Urzędnik państwowy o wszystkim dowiedział się po fakcie z prasy, choć sprawa powinna być mu znana na etapie zamierzeń inwestycyjnych parafii. Problem w tym, że panele fotowoltaiczne zamontowano bez zgody konserwatora, co więcej, nawet dopełniając wymaganych prawem procedur, nie można było na nią liczyć. Ksiądz proboszcz Ludwik Kowalski tłumaczył potem samowolę, że kierował się zachętą papieża Franciszka do bardziej ekologicznego stylu życia i czerpania z dobrodziejstw natury wyrażoną w encyklice Laudato si'. Rachunki za prąd też były dla parafii ważne. Konserwator nakazał usunięcie paneli z dachu, proboszcz odwołał się od decyzji do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które jednak nie uznało jego racji. Ostateczny termin na zdemontowanie instalacji minął 31 grudnia 2024 roku. Panele wciąż są na dachu, ksiądz został ukarany mandatem i mówi, że zapłaci, ale – jak informuje „Gazeta Wyborcza Trójmiasto” – jednocześnie prosi o czas na wykonanie nakazu do sierpnia 2025 roku, licząc, że do tego czasu wyjdą w życie zmiany w prawie. Chodzi o zapowiadane przepisy, według których prosument wirtualny będzie mógł mieć własną instalację fotowoltaiczną (lub posiadać w niej udziały) poza miejscem zużycia energii elektrycznej. Parafia mogłaby więc nadal korzystać z dobrodziejstwa energii odnawialnej, ale nie odbywałoby się to kosztem wizerunku świątyni. Jak ujawnił proboszcz Ludwik Kowalski „Gazecie Wyborczej”, dzięki wzbudzającej kontrowersje instalacji w 2,5 roku zaoszczędził ok. 80 tys. zł. 9.01.2025 / fot. Paeł Marcinko / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia