Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces gangu „Braciaków”. Grupa kierowana przez braci G., synów byłego gdyńskiego policjanta, miała zarobić na sutenerstwie blisko 6 mln złotych. Zarzutów stawianych 21 członkom gangu jest więcej. Akt oskarżenia liczy 326 stron. Na blisko 50 stronach prokuratura przedstawia zarzuty. Aleksander, Leszek i Paweł G. oraz ich wspólnicy oskarżeni są m.in. o zmuszanie do prostytucji i czerpanie z tego korzyści majątkowej, handel środkami odurzającymi i substancjami psychotropowymi, nielegalne posiadanie materiałów wybuchowych i amunicji, paserstwo pojazdów, pranie brudnych pieniędzy oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Jak ustalili śledczy, gang braci B. składał się z fanatycznych kiboli jednej z drużyn piłkarskich. Panowała w nim niemal wojskowa dyscyplina i ścisły podział ról. Działali przez cztery lata przede wszystkim na Witominie. Szefowie gangu mieli zarządzać czterema agencjami, towarzyskimi. Bracia "zasłynęli" m.in. tym, że kobiety, które dla nich pracowały, naznaczali specyficznymi tutuażami.
W środę oskarżeni zostali po raz pierwszy doprowadzeni do Sądu Okręgowego w Gdańsku. Ich obrońcy w rozmowie z dziennikarzami jeszcze przed rozprawą przekonywali, że nazywanie ich grupy braci G. gangiem jest zdecydowaną przesadą. Szefowie grupy przyznali się do sutenerstwa. Na wniosek obrony i oskarżonych sędzia Marek Goc postanowił wyłączyć jawność procesu - ze względu na „ważny interes prywatny oskarżonych, świadków i ich rodzin”. Braciom G. grozi kara do 15 lat pozbawienia wolności, grzywna oraz przepadek korzyści majątkowych osiągniętych z popełnienia przestępstw. 07.01.2015 fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia