Na Świętojańskiej w Gdyni obstawialiśmy dziś numery 18 i 20. Kolejki do Pączusia i Pączkarni osiągnęły apogeum między godziną 13 a 14. Sprzedaż tłustoczwartkowych pączków w popularnych gdyńskich cukierniach rozpoczęła się na długo przed wschodem słońca. - A że słońce wyszło, to i klientów mamy tym razem znacznie więcej niż w roku ubiegłym – cieszy się Aleksandra Zielińska, właścicielka cukierni Pączkarnia, świętującej swój czwarty Tłusty Czwartek. - Klienci pukali do nas już o północy. Zachęcała ich do tego kartka na drzwiach: „Sprzedaż całodobowa. Puk, puk” - dodaje pani Ola. Ruch był taki, że o godz. 9 pączków zabrakło. Szczęśliwie dla wszystkich, przerwa w dostawie gorących ciastek trwała zaledwie kilka minut. U sąsiadów z „Pączusia” pierwsi klienci pojawili się o godz. 4. W południe kolejka po ciastka z różą, wiśnią i adwokatem liczyła kilkadziesiąt osób. - I tak będzie aż do wieczora. Sprzedajemy do godz. 19, a być może nawet 20. Na pewno do ostatniego pączka – mówi Wioleta Depka, właścicielka cukierni z żółtym, wesołym szyldem. Pączuś uśmiecha się do gdynian i kusi ciastkami z wymyślnymi nadzieniami od 1999 r. - Tych nadzień mamy dwadzieścia. Najchętniej kupowane są pączki z różą i wiśnią. Wielu amatorów mają także ciastka z nadzieniem czekoladowym – dodaje pani Wioleta. Latem ubiegłego roku Pączuś dotarł przez pączkowanie do Gdańska. Ku rozpaczy gdańszczan, sprzedaż pączków w ciastkarni na ul. Lawendowej skończyła się dziś już o godz. 9. - Wiem, że podpadliśmy. Też bardzo tego żałuję. Niestety, nie mam zgody właściciela obiektu na wypiekanie ciastek. Z Gdyni dowieźliśmy rano ok. 1500 pączków. Więcej nie byliśmy w stanie wyprodukować – wyjaśnia właścicielka Pączusia. 27.02.2014 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia