Zbigniew Gutkowski wycofał się z wokółziemskich regat Vendee Globe. Po dziesięciu dniach samotnego żeglowania nie przegrał z oceanem, tylko z elektroniką sterującą jachtem Energa. Posłuszeństwa odmówił autopilot. - Bez autopilota nie można się ścigać, a jeżeli nie można, to trzeba się wycofać. To trudna decyzja, jedna z najtrudniejszych w moim życiu – przyznał gdańszczanin, który jako pierwszy Polak stanął na starcie prestiżowego wyścigu. I najtrudniejszego zarazem, bo na pomoc z lądu liczyć w nim nie można. Tak jak z wszystkim, z usterkami w Vendee Globe trzeba radzić sobie samodzielnie. Popularny „Gutek” od kilku dni próbował doprowadzić elektronicznego kierowcę do porządku korzystając z instrukcji przekazywanych drogą radiową przez ekspertów z różnych zakątków świata. „Na odległość” przyczyny awarii nikomu nie udało się znaleźć - autopilot wciąż robił, co mu się żywnie podobało. Płynącą na ostatnim miejscu Energę dzielił od konkurentów coraz większy dystans. Trudną decyzję o rezygnacji Gutkowski podejmował tracąc do czołówki ponad 1700 mil morskich. - Odwaga nie polega jedynie na tym, żeby walczyć, ale też na tym, żeby wiedzieć, kiedy przestać. Wiem, że zrobiłem wszystko, co mogłem – nie bez żalu mówił o swojej rezygnacji z udziału w Vendee Globe kapitan jachtowy Zbigniew Gutkowski. 21.11.2012

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia