- Trasa była naprawdę świetna, tylko wiało dziś niemiłosiernie – zgodnie podkreślali na mecie zwycięzcy 1. PZU Gdańsk Maratonu. - Chwilami prawie się szło. Silny przeciwny wiatr nie pozwalał na więcej – mówiła Ewa Huryń (3 godz. 3 min. 41 s), triumfatorka w kategorii open kobiet. Szczecinianka wyprzedziła na mecie gdańszczanki - Małgorzatę Tuwalską (3 godz. 5 min. 9 s) reprezentującą na co dzień barwy LKS Zantyr Sztum oraz Agnieszkę Lebiedzińską (3 godz. 19 min. 49 s). Wielkie emocje towarzyszyły rywalizacji maratończyków. Wysokie tempo dyktował Michał Sowa, reprezentant Politechniki Gdańskiej. Bardzo długo utrzymywał się na czele stawki. Na drugiej pozycji biegł Piotr Szpigiel z Braniewa. Jak przyznał po biegu, nawet nie próbował gonić lidera. Wszystko zmieniło się na 37. kilometrze, kiedy faworyta gospodarzy dopadły skurcze mięśnia dwugłowego uda. - Zaryzykowałem. Ja się nie ryzykuje, to się nie wygrywa – komentował przebieg rywalizacji drugi zawodnik 1. PZU Gdańsk Maratonu. Wygrał Piotr Szpigiel (2 godz. 37 min. 27 s). Porucznik 9. Braniewskiej Brygady Kawalerii Pancernej, dwukrotny zwycięzca Maratonu Komandosa, nie był wymieniany wśród faworytów gdańskiej imprezy. Nie krył też zaskoczenia na mecie. - Duża niespodzianka. Nie spodziewałem się – mówił zmęczony triumfator. Jak się później okazało, na ostatnich kilometrach żołnierz z Braniewa uzyskał nad najgroźniejszym rywalem niemal 5-minutową przewagę. Trzeci był Jarosław Janicki z Hermesa Gryfino (2 godz. 43 min.). Start i meta znajdowały się w hali targowej Amber Expo na ul. Żaglowej 11. Uczestnicy maratonu biegli przez centrum Gdańska, w tym m.in. ulicą Długą i Długim Targiem, podziwiali Fontannę Neptuna, pomnik Poległych Stoczniowców, Europejskie Centrum Solidarności, PGE Arenę oraz Park Nadmorski im. R. Reagana. Na liście startowej znalazło się 371 pań i 2032 mężczyzn. Swój pierwszy w życiu maraton ukończył Paweł Marcinko, fotoedytor agencji Kosycarz Foto Press. - Miały być 4 godziny i 30 minut, jest nieco powyżej 5 godzin. Z wiatrem nie dało się dziś wygrać, ale i tak odczuwam wielką satysfakcję - dzielił się z nami na gorąco szczęśliwy na mecie Paweł. 17.05.2015 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia