- Zarzuty w mojej sprawie są coraz bardziej absurdalne – przekonuje Jacek Karnowski. Na dowód swojej niewinności demonstruje... części samochodowe.
Przed miesiącem, po ponad sześciu latach od wybuchu tzw. afery sopockiej, w Sądzie Rejonowym w Sopocie rozpoczął się proces prezydenta miasta. Samorządowiec jest oskarżony o przyjęcie dwóch łapówek oraz poświadczenie nieprawdy. Zdaniem prokuratury, Karnowski miał przyjąć korzyści majątkowe w postaci darmowych napraw samochodowych wartych ponad 17 tys. zł od sopockiego dilera samochodowego oraz prac ziemnych o wartości ok. 2 tys. zł od miejscowego przedsiębiorcy budowlanego. Prezydent ma także zarzut złożenia fałszywego oświadczenia w związku z przetargiem na auta dla Urzędu Miejskiego w Sopocie. Obok Karnowskiego na ławie oskarżonych zasiedli diler samochodowy Włodzimierz Groblewski (zgodził się na ujawnienie swoich danych osobowych) oraz właściciel firmy budowlanej Marian D.
Prezydent nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu czynów. W sprawie rzekomych napraw samochodowych zabrał głos podczas dzisiejszej konferencji prasowej zwołanej w Parku im. Arama Rybickiego. Jak twierdzi, część tych napraw w ogóle nie miała miejsca. Niektóre z wymienianych przez prokuraturę usług wykonywane były w ramach gwarancji, bądź też w ramach przeglądów. Zdaniem Karnowskiego, do kategorii dowodów absurdalnych zaliczyć należy części samochodowe figurujące w prokuratorskiej dokumentacji. - One pasują do małych samochodów, a ja poruszam się busami – podkreśla prezydent Sopotu. - Filtr oleju do volkswagena polo jest 2,5 razy mniejszy od filtra do busa. Każdy rozsądny człowiek wie, że polo jest malutkie, większe są passaty i tourany, a dopiero potem są busy – dodaje. Według samorządowca, dokumenty zgromadzone przez prokuraturę mówią, że miał on nieodpłatnie otrzymywać części, które w żaden sposób nie pasowały do jego samochodów. Mowa jest tam także o wykonanych na jego rzecz naprawach, przy czym nie ma ani słowa o wydanych prezydentowi częściach samochodowych. Karnowski przyznaje, że wielokrotnie korzystał z usług sopockiego dilera. Incydentalnie zdarzały się też drobne naprawy wykonywane w ramach tzw. koleżeńskiej przysługi. Prezydent Sopotu podkreśla jednak, że aby nie mieć żadnych zobowiązań, za każdym razem rewanżował się "kupując karnety na mecze, koncerty lub też kupując wino". 17.10.2014 / fot. Jerzy Bartkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia