W katastrofie śmigłowca, do której doszło dziś rano w Wygoninie koło Starej Kiszewy, zginęły trzy osoby. Wśród ofiar jest biznesmen Krzysztof Mielewczyk, mąż posłanki Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk. Śmigłowiec spadł na ziemię z wysokości ok. 200 m i stanął w płomieniach. Zginął pilot i dwaj pasażerowie. Wypadek wydarzył się ok. godz. 9.30. Czteromiejscowy lekki śmigłowiec Robinson R44 Raven II był własnością Krzysztofa Mielewczyka. Biznesmen kupił maszynę przed kilkoma miesiącami. W piątek rano w leciał z Borcza do Bydgoszczy. Za sterami siedział zawodowy pilot, drugim pasażerem był znajomy Mielewczyka. Jak informuje Radio Gdańsk, na terenie posiadłości w Borczu biznesmen budował hangar. Uczył się pilotażu.
Śmigłowiec spadł na pole, w odległości ok. dwustu metrów od Domu Wczasów Dziecięcych w Wygoninie. Kiedy na miejsce katastrofy dotarły służby ratownicze, szczątki maszyny porozrzucane były na powierzchni ok. tysiąca metrów kwadratowych. To, czego nie zniszczył upadek, strawił pożar. - Zastaliśmy jedynie zgliszcza. Nie było kogo ratować. Świadkowie twierdzą, że na chwilę przed katastrofą przestał pracować silnik maszyny - mówił przed kamerami TVN24 Krzysztof Słomiński, naczelnik OSP w Starej Kiszewie. Według relacji innych świadków, maszyna zapaliła się już w powietrzu, a pilot starał się zrobić wszystko, by nie spadła na zabudowania. Wyjaśnianiem przyczyn katastrofy zajmie się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. 12.09.2013 / fot. Grzegorz Mehring / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia