Niemal przez 30 godzin setki strażaków walczyło w środę i czwartek z pożarem zabytkowej hali dawnych Zakładów Naprawy Taboru Kolejowego na Przeróbce. Spojrzenie na pogorzelisko przy ul. Siennickiej z wysokości kilkunastu metrów poraża. Ogień strawił ok. 65 proc. powierzchni budynku – ponad 16 tys. m kw. Nad wypalonymi zgliszczami brakuje ponad 10 tys. m kw. dachu. Z wstępnej, „naocznej diagnozy” Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków wynika, że ocalałe mury są w stosunkowo dobrym stanie. Potwierdzenie przyniosą ekspertyzy budowlane.
Straty przedsiębiorców, których działalność związana była z tym miejscem, szacuje się na co najmniej 13 mln złotych. Spłonęły nie tylko rowery Mevo (1500 jednośladów) i baterie – na długiej liście utraconych dóbr znajdują się m.in.: sprzęt medyczny, urządzenia sceniczne, multimedialne, nagłośnieniowe i oświetleniowe, okablowanie, warsztat samochodowy i pojazdy, w tym wóz transmisyjny TVN24, sprzęt pływający i turystyczny...
Przyczyna pożaru nie jest znana. Na dozorowanym przez policjantów pogorzelisku rozpoczynają się czynności dochodzeniowo-śledcze. Śledztwo wszczęte w czwartek przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku toczy się pod kątem sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, oraz mieniu w wielkich rozmiarach. Jeśli doszło do przestępstwa, sprawcy grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Okoliczności pożaru wyjaśnia również Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nie można wykluczyć, że za pożarem w Gdańsku – podobnie jak było to w przypadku wcześniejszych podpaleń (bądź prób) w innych regionach kraju – stoją służby rosyjskie. 8.02.2025 / fot. Paweł Marcinko / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia