W drugiej odsłonie tegorocznego Ladies' Jazz Festival sercami publiczności zgromadzonej w Teatrze Muzycznym zawładnęła temperamentna Christine Tobin. Artystka nazywana ognistą Irlandką łączy na scenie współczesny jazz z folkiem. Gra na fortepianie, komponuje, pisze teksty, śpiewa. Na koncie ma 10 solowych płyt, 5 zespołowych, ponadto wystąpiła gościnnie na kolejnym tuzinie krążków. W genialny sposób udało jej się oddać hołd Carole King i słynnemu „Tapestry”, zachwyciła utworami do wierszy Williama Butlera Yeatsa, zaś ostatni jej album to fenomenalne interpretacje utworów Leonarda Cohena. Za tę płytę Tobin dostała niedawno na festiwalu w Edynburgu Herald Angels Award i drugą w swojej karierze Parliamentary Jazz Awards. Nagród ma już całą półkę, z BBC Jazz Awards i British Composer Award na czele. Występuje od połowy lat 80. Do śpiewania i występów publicznych pobudziła ją Joni Mitchell. Wpływ na artystyczną drogę Christine mieli Betty Smith, Miles Davies, Olivier Messiaen i wspomniany już Leonard Cohen. Zdaniem irlandzkich krytyków, w pełnych nostalgii i smutku pieśniach kanadyjskiego barda Tobin znalazła delikatny promyk nadziei. W niedzielny wieczór z powodzeniem starała się wypełnić nadzieją gdyński Teatr Muzyczny. Na scenie Ladies' Jazz Festival zaśpiewała m.in. "A Thousand Kisses Deep" i "Blue Raincoat". Były też utwory znane słuchaczom mniej wtajemniczonym w cohenowską twórczość - "Dance Me to the End of Love" oraz "Suzanne". Ten ostatni zabrzmiał nieco szybciej niż oryginał. 12.07.2015 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia