Stawiał na nogi krakowskie firmy. Tworzył miejsca pracy. W wolnej i demokratycznej Polsce spotkała go za to surowa kara. Stracił wolność, godność i majątek. Przepuszczony przez urzędniczy mechanizm niszczenia ludzi, w majestacie prawa został aferzystą. Taką samą cenę bycia przedsiębiorcą zapłacili jego wspólnicy. - I płacą inni, bo państwo nie potrafi chronić swoich obywateli przed nadużyciami władzy. Bo wolności obywatelskie upadają w starciu z arogancją i niekompetencją urzędników – mówi Lech Jeziorny, poniedziałkowy gość sopockiego Salonu Młodopolskiego im. Arama Rybickiego, pierwowzór bohatera głośnego już „Układu zamkniętego”, wyreżyserowanego przez Ryszarda Bugajskiego. Od ubiegłego piątku film gości na ekranach kin. Przez trzy pierwsze dni obraz naszej wykrzywionej rzeczywistości zobaczyło blisko 102 tysiące widzów. Jeziorny, filmowy Stawski, „Układu” jeszcze nie widział. - Przeprosił i bardzo grzecznie podziękował za zaproszenie na premierę, a także na gdyński pokaz przedpremierowy. Nie chciał odnowienia wciąż świeżych ran. Dodał, że zamierza wybrać się do kina z rodziną, na normalny, biletowany seans – wyjawia Michał Pruski, współautor scenariusza. Z Lechem Jeziornym, a także jego wspólnikami Pawłem Reyem i Grzegorzem Nicią, pisarz z Sopotu przegadał kilkadziesiąt godzin. Jeziornego postrzega jako człowieka niezwykle wrażliwego. - Ten spokój na jego twarzy jest tylko pozorny. Prawdę prosto z mostu wali Paweł Rey (autor bloga mafiaurzednicza.blogspot.com – przyp. red.). Nie tylko sprawia wrażenie twardego. On taki jest naprawdę – mówi scenarzysta. Kiedy w styczniu 2011 r. Michał Pruski i Mirek Piepka (współproducent filmu i współscenarzysta) zamknęli się na kilka dni z krakowskimi biznesmenami w hotelowym pokoju, w tle dociekań do prawdy o Polsce wybrzmiewała muzyka z oscarowej „Fridy”. - Płyta Goldenthala leciała na okrągło. Lech Jeziorny wyjaśnił nam później, że w tym zapętleniu tkwiła pewna symbolika. W 2003 r., kiedy wraz z towarzyszami niedoli został aresztowany na 9 miesięcy pod zarzutem działalności w zorganizowanej grupie przestępczej, muzyka z filmu Julie Taymor pomagała jego rodzinie przetrwać najgorszy w życiu czas – Pruski wspomina okoliczności pierwszych przymiarek do scenariusza „Układu zamkniętego”. Do aresztu trafiło dziesięciu współwłaścicieli i pracowników krakowskiego Polmozbytu oraz Krakowskich Zakładów Mięsnych. Zdaniem prokuratora i współpracującego z nim urzędu skarbowego podejrzani mieli dopuścić się m.in. nieprawidłowości przy prywatyzacji obu zakładów oraz prania brudnych pieniędzy, na czym skarb państwa mógł stracić ok. 60 mln złotych. Tylko dowodów przez sześć lat nie udało się prokuratorowi Kwaśniewskiemu (filmowy Słodowski) przedstawić. Długo po tym, jak z dzieła Jeziornego i jego wspólników nie było już czego zbierać, 31 grudnia 2009 r. śledztwo zostało umorzone. Najpierw było zażalenie ograbionych z majątku i odartych z godności przedsiębiorców, a w ślad za tym orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Krakowie o przewlekłości śledztwa. - Prokuratura uzasadniała swoją decyzję o umorzeniu śledztwa na 96 stronach. Z lektury wynikało, że żadnego przestępstwa nie było. Nie było też żadnych dowodów, ani podstaw do stawiania nam zarzutów – mówi o bardzo długo wyczekiwanym przełomie Lech Jeziorny. Nie było sprawy, nie licząc 10 tysięcy złotych, bo tyle każdy z przedsiębiorców otrzymał od państwa z naszych podatków za przewlekłość śledztwa... Sala kinowa reaguje oburzeniem, kiedy kwota ta pojawia się w napisach końcowych thrillera Ryszarda Bugajskiego. Wciąż toczy się proces sądowy w tzw. aferze krakowskiego Polmozbytu. Zdaniem prokuratora, Jeziorny miał działać na szkodę spółki doradzając jej jako członek rady nadzorczej. Sąd odrzucił podstawowy dowód prokuratury, jakim była opinia biegłego. - Z kręgów zbliżonych do prokuratury docierają do nas głosy, że krakowscy biznesmeni załatwili sobie ten film, żeby wpłynąć na decyzję sądu w sprawie Polmozbytu. Nic bardziej absurdalnego nie można było wymyślić. Ten film załatwił sobie i nam wszystkim Mirek Piepka. Z moim skromnym udziałem. A wszystko zaczęło się od notatki przeczytanej w gazecie. I niedowierzania, że to dzieje się tu i teraz - podkreśla Michał Pruski. 08.04.2013 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

Prapremiera "Układu zamkniętego"

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia