Sąd Rejonowy w Gdyni utrzymał w mocy karę grzywny w wysokości 300 zł orzeczoną wobec Łukasza Bosowskiego z zarządu stowarzyszenia Rowerowa Gdynia. Organizator gdyńskiej Masy Krytycznej został ukarany za jazdę na rowerze. Ma też ponieść koszty procesu, które wzrosły z 80 do 100 zł. - Ponownie będę się odwoływał od wyroku. Oczywiście nie chodzi o pieniądze. Nie czuję się winny w tej sprawie – komentuje na gorąco Bosowski. Wykroczenie przewidziane w artykule 92 Kodeksu wykroczeń miał popełnić pedałując na czele lipcowej Masy, która zgodnie z planem przejechała ulicami Gdyni, a ponadto Promenadą Królowej Marysieńki, na co już nie miała zgody policjantów zabezpieczających zgromadzenie. Zdaniem rowerzysty i jego obrońców, przepisy dotyczące zgromadzeń publicznych nie precyzują, gdzie można poruszać się na rowerze, a gdzie jest to zabronione. - Policjanci otrzymują od nas plan zgromadzenia z trzytygodniowym wyprzedzeniem. W lipcu ubiegłego roku niemal do ostatniej chwili nie mieli żadnych zastrzeżeń do przejazdu Promenadą Królowej Marysieńki. Na dzień przed startem dowiedzieliśmy się, że ze względu na bezpieczeństwo pieszych będziemy musieli jednak zsiąść z rowerów. Ostateczne ustalenia były takie, że decyzja o tym, czy Promenadę przejdziemy czy przejedziemy, zapadnie na miejscu – wyjaśnia Łukasz Bosowski. Koniec końców, na polecenie policjanta zsiedli z rowerów, a kiedy po 50 metrach marszu okazało się, że nie ma żadnego zagrożenia dla pieszych, wrócili do jazdy. Przy zjeździe z Promenady funkcjonariusz pogroził im palcem. We wrześniu organizatora lipcowej Masy Krytycznej przesłuchał policjant z Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej w Gdyni. Stamtąd sprawa trafiła do sądu. Oskarżyciel publiczny, straszy aspirant sztabowy Monika Okrasińska z KMP w Gdyni, nie ma wątpliwości, że obwiniony zignorował polecenia funkcjonariusza policji. - Materiał dowodowy wskazuje na to, że trasą poruszali się piesi. Co prawda nie odnotowano wtedy potrąceń, jednak najistotniejsze jest to, że funkcjonariusze chcieli uniknąć tego zagrożenia. Obwiniony zrozumiał polecenie, ale się nie dostosował i popełnił wykroczenie – mówi policjantka. Mecenas Tomasz Złoch nie zgadza się z zasadnością oskarżenia. Zdaniem obrońcy Bosowskiego, wolność zgromadzeń publicznych jest wyższa niż wygoda osób korzystających z deptaka. Powołuje się przy tym na postanowienia Trybunału Konstytucyjnego. Sprawą zajmie się teraz Sąd Okręgowy w Gdańsku. 16.01.2013

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia