Mija pięć lat, odkąd nie ma z nami Maćka Kosycarza. To już tyle czasu, a wydaje się jakby to było wczoraj. Bystre oko, aparat w ręku, nieodłączny uśmiech, rozwiane loki i serce na dłoni głęboko tkwią w pamięci. Pamiętamy, wspominamy, rozmawiamy o Maćku, bo zwyczajnie brakuje nam go. – Wszyscy chcieli o nim mówić – wspomina Katarzyna Iga Gawęcka, dla której minione pięciolecie było czasem wytężonej pracy nad książką biograficzną o zwykłym niezwykłym fotoreporterze. Listę rozmówców musiała ograniczyć do stu, ale i tak wciąż pojawiali się nowi. Bo Maciek był dla wszystkich i chyba wszyscy w Gdańsku go znali. Tylu z nas zostawił jakąś cząstkę siebie… Z tych kawałeczków powstała 440-stronicowa książka „Maciek Kosycarz – zwykły niezwykły fotoreporter” (wydawnictwo Części Proste). 26 marca był dniem premiery. W Europejskim Centrum Solidarności z Katarzyną Igą Gawęcką i Hanną Kosycarz, żoną Maćka, rozmawiała dziennikarka i pisarka Dorota Karaś. Hania wspierała autorkę i wydawcę wspomnieniami, była również konsultantką warstwy ilustracyjnej.
Z książki Katarzyny Igi Gawęckiej wyłania się bardzo osobisty portret Maćka, ale także dynamiczny portret jego ukochanego miasta – Gdańska, obejmujący lata 1945–2020, a więc okres rozleglejszy niż wyznaczony biografią głównego bohatera, sięgający aż do czasów, kiedy najbardziej znanym w mieście Kosycarzem był jego ojciec Zbigniew, również fotoreporter. Jest to także portret pokolenia, którego wczesna młodość przypadła na czasy przynajmniej dwóch przełomów: karnawału Solidarności i zduszenia go przez stan wojenny oraz upadku komunizmu w Polsce. O Maćkowym Gdańsku opowiadają zarówno postaci trójmiejskiego życia politycznego i kulturalnego, jak i lokalni sprzedawcy, którzy zawsze cieszyli się względami Kosycarzy. – Kiedy poszerzyłam krąg rozmówców o trójmiejskich fotoreporterów, to wyszła książka nie tylko o Maćku, ale także o środowisku zawodowym, które reprezentował – mówi Katarzyna Iga Gawęcka. Pisarka zadedykowała swoje dzieło rodzinie Maćka i fotoreporterom. Praca nad książką to również dziesiątki, setki godzin spędzonych na wsłuchiwaniu się w to, co mówił jej bohater. Źródłami były archiwalne audycje Radia Gdańsk, m.in. „Komentarze”, w których Maciej pojawiał się regularnie przez kilka sezonów, zapiski prowadzone przez niego w mediach społecznościowych i artykuły prasowe opowiadające o gdańskim kronikarzu, jego nie tylko fotograficznych związkach z Gdańskiem i wydawanych przez niego albumach. Chyba nikt tak jak on nie potrafił opowiadać słowem, obrazem i emocją o tym, co było kiedyś tam, gdzie dzisiaj jest coś zupełnie innego, i czym żyli dawni bywalcy gdańskich miejsc. Zarażał nas pasją i szacunkiem dla lokalnej przeszłości. Pewnie dlatego zajmuje w mieście takie miejsce, którego nikt już niczym nie wypełni. 26.03.2025 / fot. Anna Rezulak / KFP
Książka „Maciek Kosycarz – zwykły niezwykły fotoreporter” dostępna jest w
księgarni internetowej KFP.
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia