Jest taki lek na serce, który reklamuje i rozdaje wiernym papież. Nazywa się miserikordyna. Czyli miłosierdzie. Pochodzi z Gdańska. - Nie zapomnijcie jej wziąć, bo robi dobrze na serce, duszę i jest dobra na całe życie - podkreśla Ojciec Święty. Na widok tradycyjnego opakowania, żywcem przypominającego te, jakimi o klientów walczy przemysł farmaceutyczny, można by pomyśleć, że w cel uświęca środki, a kościół przecież się zmienia... Nic z tego. Zawartość pudełeczka, czyli zapowiadane na opakowaniu 59 granulek dosercowych, to nic innego jak różaniec i obrazek Jezusa Miłosiernego. Promocyjne opakowanie dla najlepszego na serce zestawu wymyślił Błażej Kwiatkowski, diakon Gdańskiego Seminarium Duchownego. - Nie spodziewałem się takiej reklamy, ale bardzo cieszę się z niej. Nazwa leku zawiera w sobie łacińskie słowo "Misericordia" czyli "miłosierdzie". Mam nadzieję, że wielu ludzi na nowo odkryje modlitwę różańcową. Tu nie chodzi o promocję pudełeczka stylizowanego na lekarstwo, a jedynie o promocję Boga. To jest zaproszenie skierowane do ludzi, by się modlili – wyjawia diakon Błażej Kwiatkowski w rozmowie z Radiem Gdańsk. W niedzielę niezwykły specyfik można było dostać w kościołach całej archidiecezji. Po południowej modlitwie Anioł Pański na Placu św. Piotra do rąk wiernych trafiło 30 tysięcy takich zestawów. Tylko na potrzeby Gdańskiego Seminarium Duchownego i diecezji powstało 10 tys. opakowań miserikordyny. O lekarstwo w promocyjnym pudełeczku dopytują gdańsczan kapłani z innych zakątków Polski. 18.11.2013 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia