Łukasz Bosowski z Gdyni jest pierwszym w Polsce organizatorem rowerowej Masy Krytycznej, który został ukarany przez sąd grzywną za jazdę na rowerze. Wykroczenie miał popełnić pedałując na czele lipcowej Masy, która zgodnie z planem przejechała ulicami Gdyni, a ponadto także Promenadą Królowej Marysieńki, na co już nie miała zgody policjantów zabezpieczających zgromadzenie. Członek zarządu stowarzyszenia Rowerowa Gdynia ma zapłacić 300 złotych kary oraz ponieść koszty postępowania sądowego w wysokości 80 zł. - Nie zamierzam płacić, bo nie czuję się winny – mówi Bosowski. - Pismo z wyrokiem Sądu Rejonowego otrzymałem w poniedziałek. Mam tydzień na napisanie odwołania – wyjaśnia organizator zgromadzenia. Wspierają go uczestnicy Masy, są świadkowie gotowi zeznawać na korzyść skazanego oraz materiał filmowy przedstawiający okoliczności zdarzenia. Zdaniem Bosowskiego, przepisy dotyczące zgromadzeń publicznych nie precyzują, gdzie można poruszać się na rowerze, a gdzie jest to zabronione. Jak się okazuje, sprawa ma szersze tło, a fakt, że doszło do niej w Gdyni, gdzie współpraca organizatorów Masy Krytycznej z policją jest rozbudowana do rozmiarów niespotykanych w innych miastach, wywołuje ironiczne komentarze. Można usłyszeć i to, że gdyby naczelnik gdyńskiej drogówki był w ostatni piątek lipca na posterunku, a nie na urlopie, zastępujący go funkcjonariusz nie musiałby unosić się honorem i cała sprawa poszłaby w zapomnienie. - Policjanci otrzymują od nas plan zgromadzenia z trzytygodniowym wyprzedzeniem. W lipcu niemal do ostatniej chwili nie mieli żadnych zastrzeżeń do przejazdu Promenadą Królowej Marysieńki. Na dzień przed startem dowiedzieliśmy się, że ze względu na bezpieczeństwo pieszych będziemy musieli jednak zsiąść z rowerów. Ostateczne ustalenia były takie, że decyzja o tym, czy Promenadę przejdziemy czy przejedziemy, zapadnie na miejscu – wyjaśnia Łukasz Bosowski. Koniec końców, na polecenie policjanta zsiedli z rowerów, a kiedy po 50 metrach marszu okazało się, że nie ma żadnego zagrożenia dla pieszych, wrócili do jazdy. Przy zjeździe z Promenady funkcjonariusz pogroził im palcem. We wrześniu organizatora lipcowej Masy Krytycznej przesłuchał policjant z Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej w Gdyni. Stamtąd sprawa trafiła do sądu. Bodaj najgłośniejszy dotychczas wyrok wydany za jazdę na rowerze zapadł przed pięcioma laty w Warszawie. Sprawa nabrała rozgłosu, bo jej bohaterem był Wojciech Dąbrowski, wojewoda mazowiecki i szef warszawskiego PiS. Rowerzysta miał 0,75 promila alkoholu we krwi, co kosztowało go m.in. cztery tysiące złotych nawiązki na rzecz Centrum Zdrowia Dziecka. Ponadto sąd zabronił politykowi prowadzenia pojazdów przez dwa lata. Gwoli ścisłości, w konflikt z prawem Dąbrowski popadł nie będąc jeszcze wojewodą. 23.10.2012 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia