Za kilka dni bursztynowy stadion będzie na powrót PGE Areną Gdańsk w pełnym tych słów znaczeniu. Literki od strony ul. Marynarki Polskiej już są. - Najwięcej czasu pochłania montaż łuczków widniejących nad napisem – relacjonuje z frontu robót w Adam Predkiel, współwłaściciel gdyńskiej firmy Rojam, głównego wykonawcy usług alpinistycznych na gdańskiej Arenie. - Rzecz nie w samej dekoracji, lecz w konstrukcji podtrzymującej, którą przed rozpoczęciem EURO demontowaliśmy razem z łuczkami. Za każdym łukiem stoi jedna tona żelaznego oparcia – wyjaśnia szef robót. Jeszcze dziś ekipa alpinistyczna przenosi się na drugą stronę stadionu. Prace na podnośnikach powinny zakończyć się w czwartek. A kiedy wszystkie litery i łuki wrócą na swoje miejsce, do akcji wkroczą specjaliści od elektryki. - Dźwigi nie będą nam już potrzebne – mówi Adam Predkiel. Prace na fasadzie zakończą się jeszcze w tym tygodniu. Litery z fasady stadionu musiały zniknąć na czas EURO 2012, bo taka była umowa z UEFA. Przez niespełna dwa miesiące nasz bursztyn świecił nazwą Gdańsk Arena. W ubiegły wtorek oficjalnie wrócił do miasta. Teraz wraca do nazwy wartej ok. 35 mln złotych, bo na tyle opiewa 5-letnia umowa sponsorska z PGE. (d.ł.) 03.07.2012 fot. Paweł Marcinko /KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia