O Ursusie C451 z Rusocina głośno zrobiło się w połowie października. Przez czterdzieści lat ciągnik stał pod chmurką w centralnym miejscu miniskansenu urządzonego na terenie tutejszego Zespołu Szkół Rolniczych. I rdzewiałby pewnie przez następne dekady, gdyby nie wypatrzyli go entuzjaści ożywiania historii. Z udziałem starosty gdańskiego i przy dużym zaangażowaniu gospodarzy ZSR CKP udało im się ruszyć pomnikową maszynę z postumentu. Legendarny Ursus, ciągnięty przez New Hollanda TL90, wtoczył się do hali warsztatowej nr 10. Pod okiem pedagogów uczniowie Zespołu Szkół Rolniczych od miesiąca rozbierają staruszka na najdrobniejsze części. - Żeby przekonać się co tak naprawdę w nim siedzi. Po wykręceniu ostatniej śrubki poznamy kompletną listą elementów, które będą wymagały wymiany – wyjaśnia Piotr Chylak, kierownik szkolenia praktycznego ZSR CKP w Rusocinie. - Trwa demontaż koła zamachowego. Już drugiego. Z pierwszym mocowaliśmy się trzy dni – dodaje dyrektor Marek Urbanek wskazując wymontowany element, złożony na posadzce pod ścianą. Słowo „mocowanie” nie oddaje w pełni tego, co dzieje się w hali warsztatowej. - Nic na siłę. Wystarczy nacisnąć raz i pozostawić naprężone elementy na pół godziny. Nawet na godzinę – nauczyciel Tadeusz Bryła instruuje swoich podopiecznych z drugiego zespołu, który przystąpił do pracy w ubiegły czwartek. - Pracę przy demontażu podzieliliśmy na trzy zespoły. Pierwszy z nich zdemontował przednią oś oraz układy hamulcowy i kierowniczy. Zadaniem drugiego zespołu jest oddzielenie silnika od skrzyni biegów. Kiedy zakończy pracę, trzecia grupa uczniów zajmie się tylnym mostem i skrzynią – wyjaśnia Piotr Chylak. Pedagog cieszy się z pierwszej puli pieniędzy na zakup niezbędnych części. Starostwo obiecało przekazać szkole 8 tys. zł. Lista potrzeb już teraz jest długa. - Do wymiany są m.in. pióro główne resoru, łożyska kół, sworznie, drążki kierownicze, tuleje, wtryskiwacz paliwa... Trzeba go wymontować z głowicy i zastąpić nowym. Potrzebna będzie pompa wtryskowa. Ta nasza ma takie luzy na tłoku i cylinderku, że śmiało można mówić o skrajnym zużyciu. Z układu elektrycznego nic nie zostało, w sprzęgle trzeba wymienić okładziny cierne, w wiatraku – łożyska, w filtrze powietrza – uszczelki... Okazuje się, że w naszej okolicy nie brakuje części do C451. Po tym jak nasz ciągnik okrył się sławą, nawet nie musimy szukać oferentów – opowiada Piotr Chylak.
A co z tabliczką znamionową? Czy udało się ustalić rok produkcji ciągnika? - pytamy szefa prac remontowych. - Będzie z tym problem. Po tabliczce zostały tylko ślady mocowania na żeliwnym korpusie. Znaleźliśmy numer wybity na odlewie – ósemkę w kółeczku poprzedzającą cyfry 12113. Próbowałem skonsultować się w tej sprawie z „Ursusem”, ale archiwa firmy są bardzo skąpe – mówi kierownik Piotr Chylak. - Ten numer ma bardzo luźny związek z ciągnikiem, albowiem został wybity przez producenta odlewu. Wiele może wskazywać też na to, że Ursus z Rusocina został poskładany z elementów pochodzących z różnych okresów. Na przestrzeni lat 1954-59, kiedy model C451 produkowany był w Warszawie, zachodziły w nim zmiany modernizacyjne. Pojawiły się m.in. rozruch benzynowy i dzielony zbiornik paliwa, wzmocniony wspornik osi przedniej, koła, podnośnik hydrauliczny, zmienił się system mocowania reflektorów... - wyjaśnia Paweł "Ursus" Rychter, wielki pasjonat starych maszyn i ciągników, redaktor portalu internetowego RetroTRAKTOR.pl, mieszkaniec Obornik Śląskich. Wspiera medialnie pasjonatów z Rusocina. Restauratorzy mieli przez chwilę nadzieję, że w odkrywaniu historii ich ciągnika pomoże im list i zdjęcie, które nadeszły do szkoły dzień po tym, jak maszyna została gwiazdą doniesień prasowych. Nadawcą był pan Tadeusz Keslinka. - W pierwszej chwili pomyślałem, że autor listu może być synem naszego absolwenta, za sprawą którego w połowie lat 70. historyczny ciągnik stanął jako praca dyplomowa na szkolnym skwerku. Tym bardziej, że na załączonym zdjęciu, zrobionym w latach 50., za kierownicą Ursusa C451 siedzi dziadek nadawcy korespondencji. Zmyliło mnie jednak podobieństwo nazwisk, różniących się ostatnią literką. Nasz były uczeń nazywa się Keslinke. Niestety, nie udało nam się nawiązać z nim kontaktu. Wciąż jednak mamy nadzieję na spotkanie po latach – dodaje Piotr Chylak. 20.11.2013 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

Ursus C451 z Rusocina wraca do życia

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia