W Gdańsku gościł dziś z ostatnią wizytą ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Stephen Mull. Dyplomata złożył kwiaty pod pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970. Za kilka dni powróci do Waszyngtonu, by objąć funkcję starszego doradcy sekretarza stanu. Placówce w Warszawie szefował od listopada 2012 r. Na stanowisku ambasadora zastąpi go Paul Wayne Jones.
Stephen Mull z sentymentem powraca do Gdańska. Poznał nasze miasto w 1984 r. Jak wyznaje dziś z uśmiechem, pierwsze spotkanie dalekie było od standardów dyplomatycznych. Kiedy jako młody pracownik ambasady przyjechał do nas na manifestację z okazji rocznicy powstania Solidarności, aresztowali go funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej. - Zabrali mnie do komitetu wojewódzkiego, gdzie miałem siedzieć kilka godzin. Cieszę się, że nic takiego mi już nie grozi (...) To miejsce jest symbolem zwycięstwa demokracji nad komunizmem. Chciałem przed wyjazdem odwiedzić Gdańsk, symbol zwycięstwa wszystkich Polaków. Z Lechem Wałęsą spotkałem się i pożegnałem kilka tygodni temu - podkreślał dziś na placu Solidarności ambasador Mull. - Będę tęsknił za Polakami. Zapamiętam waszą gościnność i otwartość. Mam w Polsce wielu przyjaciół. Spędziliśmy tutaj z żoną pierwsze lata małżeństwa. I tutaj też, w 1995 roku, zostaliśmy rodzicami naszego syna Ryana, z którego jesteśmy tak bardzo dumni. Na pewno prywatnie będę odwiedzał Polskę – dodaje dyplomata. 21.08.2015 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia