Pod hasłem „Bo nie sprzedaje się praworządności” w Gdańsku odbył się protest przeciwko cementowaniu neo-sędziów w strukturach Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, sądach powszechnych, administracyjnych i wojskowych. Kilkudziesięcioosobowa manifestacja zorganizowana wieczorem przed Sądem Okręgowym przez pomorski Komitet Obrony Demokracji i gdański oddział Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia była pokłosiem... błędu premiera Donalda Tuska. – Nie będę owijał w bawełnę, nastąpił błąd – przyznał szef polskiego rządu, odnosząc się w środowe popołudnie do kontrasygnowanego przez niego postanowienia prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie wyznaczenia przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, które zostało opublikowane 27 sierpnia w Monitorze Polskim. Wybrany przez prezydenta neo-sędzia Krzysztof Andrzej Wesołowski poprowadzi zgromadzenie, które dokona wyboru kandydatów na stanowisko prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą IC. Pod postanowieniem znalazły się podpisy Andrzeja Dudy i Donalda Tuska. – Urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisu nie dostrzegł polityczności dokumentu, który stanowił o nominacji dla neo-sędziego. Paradoks polega na tym, że minister Berek, który przygotowywał akurat te dokumenty do podpisania, jest jednym z najbardziej kompetentnych ludzi w rządzie, jakich w ogóle w życiu spotkałem. I był zawsze bardzo zaangażowany osobiście w walkę o praworządność – wyjaśniał w środę szef rządu. Środowiska sędziowskie sprzeciwiające się zmianom w sądownictwie dokonywanym przez PiS przyjęły decyzję premiera z oburzeniem. – Nie o taką Polskę stawaliśmy od 2016 roku pod sądami w całej Polsce. Nie ma naszej zgody na sprzedawanie praworządności (…) Przy premierze powinien być specjalny zespół do węszenia podpuchy, kiedy przychodzi pismo z Belwederu (...) Każde pismo z Belwederu to jest konik trojański – mówili organizatorzy dzisiejszego protestu. 28.08.2024 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia