Marcin Skotarek miałby dzisiaj 24 lata. 2 września 2002 r. 10-latek z Lisewa Malborskiego zginął z ręki brutalnego mordercy. Bestia zadała chłopcu 17 ciosów nożem w klatkę piersiową i okolice szyi. Po 10 dniach policja miała sprawcę. Upośledzony umysłowo Tomasz K., mieszkaniec sąsiedniej miejscowości, przyznał się do popełnienia zbrodni. Później odwołał swoje zeznania, wyjaśniając, że w trakcie wstępnego przesłuchania był zastraszany przez stróżów prawa. Nie miał wtedy przy sobie swoich lekarstw, był głodny, uległ okolicznościom. Mimo braku niezbitych dowodów jego winy, w listopadzie 2003 r. wyrokiem Sądu Okręgowego w Gdańsku został skazany na 15 lat więzienia. Sześć miesięcy później wyrok sądu I instancji został utrzymany przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku. W czerwcu 2006 r. okazało się, że Tomasz K. przesiedział w więzieniu blisko cztery lata za zbrodnię, której nie popełnił. Do zabójstwa Marcina Skotarka przyznał się Piotr Trojak. Ze zbrodnią popełnioną w Lisewie Malborskim udało się go powiązać, kiedy śledczy przyglądali się sprawie morderstwa 11-letniego Sebastiana w Łęgowie (gmina Pruszcz Gdański), do którego doszło w 2005 r. Morderca obu chłopców odsiaduje dziś karę dożywocia. Niesłusznie skazanemu i prześladowanemu za kratkami przez współwięźniów Tomaszowi K. sąd przyznał 300 tysięcy złotych zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę oraz 14 tys. odszkodowania. Swoich praw dochodzą także rodzice bestialsko zamordowanego Marcina. W wyniku fatalnej pomyłki sądu bliscy ofiary musieli przeżywać koszmar po raz wtóry. Za błędy popełnione przez wymiar sprawiedliwości podczas procesu dotyczącego zabójstwa syna państwo Lidia i Krzysztof Skotarkowie domagają się od Skarbu Państwa zadośćuczynienia w wysokości 250 tys. zł. Proces cywilny przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się w środę. Zeznania składali dziś rodzice Marcina. Zdaniem mecenas Magdaleny Urbanowicz, na skutek pobieżnego i nie do końca solidnego wyjaśnienia okoliczności sprawy zabójstwa syna państwo Skotarkowie zmuszeni byli ponownie uczestniczyć zarówno w czynnościach prokuratorskich, jak i sądowych. - Początkowo ich gniew skierowany był przeciw pierwotnie oskarżonemu i sądzonemu K., o którym myśleli, że jest rzeczywistym sprawcą zabójstwa ich dziecka. Kiedy okazało się, że K. nie zamordował chłopca, a oskarżonym w sprawie został Piotr Trojak, przestali oni ufać wymiarowi sprawiedliwości. Przede wszystkim jednak rodzice Marcina Skotarka kolejny raz musieli przechodzić przez długotrwałą procedurę sądową, podczas której rozgrzebywano częściowo zabliźnione rany – mówi mecenas Urbanowicz. 20.07.2016 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia