Z orłowskiego klifu zepchnięty na plażę zostanie schron obserwacyjny, pozostały po 11. Baterii Artylerii Stałej w Redłowie. Z roku na rok betonowa budowla postawiona na szczycie klifu w pierwszych latach powojennych coraz bardziej się osuwa, część wystaje poza skarpę i zaczyna zagrażać gdynianom spacerującym po plaży. Dłużej nie można już czekać na zrządzenie losu, bo erozja klifu mogłaby przynieść tragedię. - Przejmujemy kontrolę nad schronem - mówi Piotr Bik, szef firmy Explosive, która zajmuje się wyburzeniami. Jeszcze w październiku lub na początku listopada groźnie wyglądający bunkier zsunie się po 30-metrowym urwisku na plażę. - Wybuchu nie będzie, bo akcja dzieje się w rezerwacie. Po podkopaniu ścian i fundamentów schron zostanie osadzony na pochylni, a następnie zepchnięty na plażę za pomocą siłowników – wyjaśnia Piotr Bik. Czy przetrwa tę jazdę i upadek w całości, trudno przewidzieć. Ściany mają już swoje lata, no i nie są z tych najgrubszych. Jeśli budowla nie dozna wielkiego uszczerbku, to po wykonaniu prac zabezpieczających będzie mogła stanowić nadmorską atrakcję. Jeśli rozleci się na kawałki, to posłużą one jako umocnienie klifowego brzegu. Pracę potrwają około tygodnia. Ich rozpoczęcie uwarunkowane jest uzyskaniem pozytywnych opinii od jedenastu instytucji, m.in. Urzędu Morskiego, miejskiego i wojewódzkiego konserwatora zabytków, Wydziału Środowiska gdyńskiego UM i Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. - Nie powinno być z tym kłopotu. Większość z nich zabierała już głos na temat konieczności rozwiązania problemu ze schronem - mówi Zbigniew Bizewski, zastępca naczelnika Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności, który z ramienia Urzędu Miasta zajmuje się sprawą kłopotliwej budowli. 09.10.2012 / fot. Krzysztof Mystkowski

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia