Sebastian Mila znowu zagra w Lechii. Wielkie marzenie 32-letniego piłkarza, którego po październikowym meczu z Niemcami cała Polska chciała nosić na rękach, spełnia się. Wielokrotnie podkreślał, że gdański klub jest wymarzonym przez niego miejscem na zakończenie sportowej kariery. Mila zaczynał tutaj prawdziwą przygodę z futbolem - do Gdańsk ściągnął go z Koszalina w 1997 r. trener Michał Globisz. Po blisko 18 latach reprezentacyjny pomocnik znowu przyjmowany jest w Lechii z otwartymi ramionami. Popularny „Roger” podpisał dziś kontrakt, na mocy którego przez 3,5 roku będzie reprezentował najbliższe swojemu sercu biało-zielone barwy. Koszulkę z numerem 6 już ma. Uroczystość odbyła się w Sali Pucharowej PGE Areny. Jeśli po wygaśnięciu umowy piłkarz zakończy karierę, będzie mógł podjąć tutaj pracę w pionie szkolenia bądź skautingu. Za wykupienie pomocnika ze Śląska Wrocław (Mila związany był z tym klubem umową do 30 czerwca 2016 roku) gdańszczanie zapłacą ok. 300 tysięcy euro. I to też jest sukces. Wrocławianie przystępowali do negocjacji ze znacznie większymi oczekiwaniami. Jeszcze dwa dni temu wydawało się, że jeśli dojdzie do transferu, to cena będzie co najmniej dwukrotnie wyższa. Jak wyjawił Adam Mandziara, prezes gdańskiego klubu, kompromis stał się możliwy po tym, jak poprzeczkę finansową obniżył... Sebastian Mila. – Był bardzo zdeterminowany, żeby wrócić do Lechii – mówi prezes. - Wracam tutaj, żeby odnieść sukces z drużyną. Mam nadzieję, że od razu się weźmiemy do pracy i wszystko będzie szło w dobrym kierunku. Czasami trzeba zrobić krok w tył, żeby potem zrobić dwa do przodu. Wierzę, że uda mi się odnieść sukces z Lechią Gdańsk – podkreśla Sebastian Mila. 22.01.2015 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia