15 lat temu na ekrany polskich kin wszedł "Sztos". Debiutancki film Olafa Lubaszenki, osadzony w realiach trójmiejskiego świata cinkciarskiego lat 70., w krótkim czasie zyskał status kultowej produkcji. Kryminalna opowieść z licznymi wątkami komediowymi nie doczekała się wprawdzie zachwytu krytyków filmowych, ba – nazywana była nawet tępym „Żądłem” (analogie do słynnego filmu George'a Roya Hilla z niezapomnianymi kreacjami Paula Newmana i Roberta Redforda), ale w świadomości widzów utrwaliła się jako zabawna sensacja, wypełniona wartką akcją i nutką nostalgii. W rolach głównych wystąpili Jan Nowicki (Eryk) i Cezary Pazura („Synek”). Scenariusz napisał Jerzy Kolasa, naturszczyk, właściciel Studia Tatuażu Artystycznego, który w latach 70., kiedy toczy się akcja filmu, obracał się w kręgach trójmiejskiego półświatka. Opisywane sytuacje i ludzi znał dobrze z autopsji. Sam jest w scenariuszu i Erykiem, i „Synkiem”. - Postać grana przez Pazurę ma w sobie wiele z mojej młodzieńczej naiwności – wyznaje Kolasa. - Sceny kręcone w restauracji, kiedy Nowicki krzywi się na zimną zupę i ciepłe piwo, to też kawałek mojego, już bardziej dojrzałego żywota – dodaje. - Za to kultowe „Ide, k..., ideee” ruszającego do tańca Janusza Józefowicza, pojawiające się również w „Sztosie 2” z 2012 r., to już autorski wkład do scenariusza samego aktora. Końcowy napis w filmie podkreśla, że wszystkie postaci są fikcyjne, z wyjątkiem kilku. Na długo przed premierą (22.08.1997 r.) „Sztosa” otaczała aura sensacji - w obsadzie miały pojawić się nazwiska znane nie tylko ze świata artystycznego. W epizodach i kilkusekundowych sekwencjach możemy zobaczyć Przemysława Saletę, Grzegorza Skrzecza, samego scenarzystę - Jerzego Kolasę, czy też nieżyjącego już Nikodema Skotarczaka - „Nikosia”, słynnego mafiosa z Wybrzeża. - „Nikoś” zaspał i zamiast w godzinach rannych, jak się umówiliśmy, przyjechał na zdjęcia do kasyna po południu – wspomina Kolasa. - Scenę, w której mija się z Erykiem przed kasą i wymienia dwa słowa powitalne, dokręcaliśmy z dużym poślizgiem. Czym jeszcze może zaskoczyć nas "Sztos" po 15 latach? Być może tym, że mieli w nim zagrać Janusz Gajos (jako Eryk) i Jerzy Stuhr lub Stanisław Tym (obaj jako "Grucha'), że realizacji filmu nie chciał podjąć się Juliusz Machulski i że pierwotny scenariusz wcale nie był retrospekcją. - Tę zmianę, zaproponowaną przez konsultantów, Machulski ocenił później krytycznie. Miałem też małą satysfakcję, kiedy dodał, iż nie wyczuł potencjału "Sztosa" - wyjawia Jerzy Kolasa. Pewnie też niewielu miłośników kina wie o tym, że w scenach z udziałem Jana Nowickiego, kiedy jego dłonie mają do czynienia ze zwitkami banknotów i rulonikami papierków, swoich rąk użycza aktorowi autor scenariusza. 22.08.2012

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia