Kilka mroźnych dni wystarczyło, by na trójmiejskich akwenach pojawili się miłośnicy wędkarstwa podlodowego. Nieopodal mostu wantowego na Martwej Wiśle spotkaliśmy dziś w południe kilkunastu wędkarzy moczących kije w niewielkich przeręblach. Niektórzy woleli zostać na brzegu, jeszcze inni po krótkim rekonesansie wsiadali do samochodów i odjeżdżali. Nie za słaby dziś ten lód? Termometr pokazuje trzy stopnie powyżej zera... - Pokrywa lodowa ma 9 centymetrów grubości. Strach jest, ale jak się stanie w dobrym miejscu, to warto próbować – dzielił się wrażeniami jeden z wędkarzy, stąpając po cienkim lodzie. Prawo tego nie zabrania, acz regulamin połowu ryb Polskiego Związku Wędkarskiego mówi, że nie należy wchodzić na lód cieńszy niż 10 cm. Od strażaków można nawet usłyszeć, że dopiero na 20- lub 30-centymetrowej warstwie zamarzniętej wody osoba dorosła może czuć się bezpiecznie. PZW zaleca amatorom połowu ryb spod lodu, by na takim zimowym łowisku mieli przy sobie linkę asekuracyjną lub rzutkę - sznurek zakończony woreczkiem z piaskiem o wadze ok. 200 gramów. Jak mogliśmy się dziś przekonać, w praktyce bywa z tym różnie. Strach więc był. Jutro może się tu pojawić także Państwowa Straż Rybacka (lub co najmniej społeczna, działająca przy PZW), bowiem prognoza pogody dla wędkarzy na Martwej Wiśle nie jest dobra. 12.01.2017 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia