92. urodziny świętuje lotnictwo Marynarki Wojennej. Dziś to jest cała Gdyńska Brygada Lotnictwa MW, zatrudniająca ok. 1300 żołnierzy, w tym 100 pilotów latających na 30 śmigłowcach i 14 samolotach.15 lipca 1920 r., kiedy pierwszy po odzyskaniu niepodległości lot nad Bałtykiem wykonywał chorąży Andrzej Zubrzycki, formował się Morski Dywizjon Lotniczy w Pucku. Latało wtedy w marynarce zaledwie kilka wraków z wymalowaną na kadłubach polską banderą. Czasu na świętowanie pięknej historii w weekend brakowało, bo kontynuatorzy tradycji puckich orłów byli zwyczajnie zalatani. Śmigłowce i samoloty gdyńskiej brygady mogliśmy oglądać w akcjach pokazowych na plażach Łeby i Mrzezina oraz na festynie lotniczym w Elblągu. - Wizytówką brygady są Anakondy. Widać je w akcjach ratowniczych, często też stanowią największą atrakcję pokazów – mówi kmdr ppor. Czesław Cichy, oficer prasowy. W lipcu mija 20 lat, odkąd na wyposażenie 18. Eskadry Lotnictwa Ratowniczo–Łącznikowego MW w Gdyni Babich Dołach weszły pierwsze dwa śmigłowce ratownicze W-3RM, znane pod nazwą Anakonda. Dziś w brygadzie jest ich siedem, w tym nowsze, typu W-3WARM. Gdyńska formacja od 10 lat zapisuje nowe karty w dziejach naszego lotnictwa pokładowego. Jej śmigłowce prowadzą rozpoznanie, poszukują i wskazują położenie okrętów podwodnych, mogą je też zwalczać. Co ciekawe, statki powietrzne Gdyńskiej Brygady Lotnictwa MW prowadzą również monitoring ekologiczny. Ale najgłośniej jest o nich, kiedy na Bałtyku rozgrywają się dramaty. - Spośród ponad 500 akcji przeprowadzonych w ostatnich 20 latach dwie szczególnie utkwiły mi w pamięci - mówi komandor Cichy. - Wiało grozą, kiedy w lutym 2007 roku ratowaliśmy rozbitków z tonącego kontenerowca ”Ocean Caroline”. I w roku 2002, gdy załoga Anakondy podejmowała z pokładu promu ”Stena Balitica” nieprzytomnego chłopca. Szalejący wiatr, ulewa i wzburzone morze nie były sprzymierzeńcami ratowników. tekst d.ł. / informacja własna KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia