Michał Ruciak powrócił do rodzinnego Świnoujścia ze złotym medalem siatkarskiej Ligi Światowej. Na kilka dni zaledwie. Wychowanek Maratonu Świnoujście i Morza Szczecin korzysta z krótkiego urlopu, jaki siatkarze reprezentacji Polski dostali od trenera Andrei Anastasiego po zwycięskim finale LŚ w Sofii. A za chwilę zaczyna się ostatnie przed wyjazdem do Londynu zgrupowanie. Wszystkim nam się marzy powtórka niedzielnego wieczoru na parkietach olimpijskich. Tylko te rozłąki... - Ten złoty medal jest rekompensatą za wszystkie wyrzeczenia, lata ciężkich treningów i za rozstania z najbliższymi – mówił Michał Ruciak na dzisiejszym spotkaniu z młodzieżą w Gimnazjum Publicznym nr 1 im. Olimpijczyków Polskich. W miejscu, gdzie stawiał pierwsze kroki w siatkówce. Spragniony powrotu taty, no i smaku medalu, o którym mówi cała sportowa Polska, był 4-letni Rafał. Wspólnie z mamą – Justyną i młodszym braciszkiem – Filipem, czas turnieju finałowego spędził u babci w Świnoujściu. W otoczeniu najbliższych pani Teresa Ruciak oglądała wszystkie występy syna. W poniedziałkowy wieczór mieli już swojego bohatera w domu. Z lotniska w Goleniowie Michała odbierał Zdzisław Gogol, który przed laty dostrzegł nieprzeciętny talent siatkarza. Pierwszy trener, były opiekun MMKS Maraton, jak nikt inny wiedział, że z tej mąki będzie chleb. Co ciekawe, nie od razu poznali się na Ruciaku w siatkarskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego w Spale. Kiedy wstępował do niej po raz pierwszy, szkolna miarka wskazywała, że jest za niski na siatkarza... No i jak to jest z tym mierzeniem wszystkich jednakową miarą? 10.07.2012 Fot. KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia