„Iwana” z Żukowa nie wzruszyło nadejście prawdziwej polskiej wolności, pomnikowy żołnierz z pepeszą nie poddał się też ustawie dekomunizacyjnej, ale jest nadzieja, że przeminie wraz bandytą Putinem. W obliczu zbrodni ludobójstwa popełnianej przez rosyjski totalitaryzm na narodzie ukraińskim niezałatwiona od lat sprawa usunięcia pomnika „wdzięczności Armii Czerwonej” powróciła z nową mocą. Pod presją lokalnej społeczności samorząd Żukowa doprowadził w tych dniach do symbolicznego zniknięcia „Iwana”. Monument znajdujący się w sąsiedztwie cmentarza wojennego przy ul. Gdyńskiej został owinięty niebieską folią. Nie kłuje w oczy, nie naraża się na akty wandalizmu, nawet nie jest już niemym świadkiem historii, która zdaje się dobiegać końca. Władze miasta po raz kolejny uruchomiły procedurę prawną mającą doprowadzić do likwidacji bądź przeniesienia pomnika. I uczyniły to z nadzieją, że tym razem brak jakiejkolwiek dokumentacji potwierdzającej, że pomnik został postawiony zgodnie z prawem, nie będzie jedyną okolicznością sprzyjającą rozstaniu z „Iwanem”. 12.03.2022 / fot. Anna Bobrowska / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia