Na wystrzałowe pożegnanie z sopockim dworcem zjechali nad morze rekonstruktorzy z całej Polski. Z jednej strony barykady Armia Czerwona, czołg T-34 i armata przeciwpancerna, z drugiej – jednostki Wermachtu, Waffen-SS i replika czołgu Pantera. W rękach żołnierzy oryginalna broń z czasów II wojny światowej, w magazynkach – ślepaki. „Bitwę o Sopot” wyreżyserował Marek Łukasik z Grupy Inscenizacji Historycznych Pomerania 1945. Korespondentem wojennym był Krzysztof Skiba. Dworcowy budynek – w sobotę ostatnia twierdza Niemców w bronionym przez nich w marcu 1945 r. Zoppot – dla popularnego muzyka i performera ma podwójne znaczenie strategiczne. - Projektantem 40-letniego dziś dworca jest Albina Skiba, moja mama – wyjawił widzom historycznego widowiska. Kiedy Armia Czerwona ruszała „Wpieriod”, korespondent donosił z pola boju: „Uwaga na zegarki”. Ku ogólnej radości, dzielił się z nami wiedzą zaczerpniętą z teczki „wesołe/ściśle tajne”. - Niestety, uczestnicy inscenizacji nie zgodzili się na rekonstrukcję gwałtów... Krótko trwała za to radość Niemców z wygranego pojedynku Panzerkampfwagen V Panther z czołgiem T-34. „Ruscy” podciągnęli armatę przeciwpancerną i odstrzelili Panterę siejąc popłoch w szeregach wroga. Niedługo potem na plan rekonstrukcji wjeżdżali Polacy, żeby przejąć administrację nad Sopotem. Dla obywateli była zaś grochówka z bigosem. 40-letnia budowla odchodziła z hukiem, za dwa lata z pompą Sopot otwierać będzie nowoczesny dworzec z dwupoziomowym placem połączonym z Monciakiem. Będzie tu podziemny parking na 250 aut, hotel i galeria handlowa. 23.03.2013 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia