W Rusocinie ożyje legenda Ursusa C451. W latach 50. na taki ciągnik przesiadła się z amerykańskiej maszyny marki John Deere Magdalena Figur, znana z powojennych plakatów pierwsza polska traktorzystka, szefowa brygady w Błotniku na Żuławach. Błotnik i Rusocin leżą w powiecie gdańskim. Starosta Cezary Bieniasz–Krzywiec był dziś uczestnikiem operacji przetoczenia Ursusa z plenerowego skansenu do hali rusocińskiego Zespołu Szkół Rolniczych. Będzie wspierał renowację historycznego pojazdu. Na pomysł uruchomienia pomnikowego C451 wpadli Bartosz Gondek, historyk, dziennikarz motoryzacyjny i entuzjasta dawnej motoryzacji oraz Marcin Tymiński, rzecznik prasowy wojewódzkiego konserwatora zabytków. Maszynę z Rusocina odkryli cztery lata temu. W przyszkolnym skansenie stanęła na betonowym postumencie najprawdopodobniej w pierwsze połowie lat. 70 ubiegłego wieku. Jakie były jej losy, zanim pojawiła się w otoczeniu historycznych pługów i kultywatorów konnych, kopaczek do ziemniaków, kosiarek listwowych i drewnianego siewnika, będą dochodzić w najbliższych tygodniach entuzjaści ożywiania legendy. - Ciągnik był pracą dyplomową naszego absolwenta. Ustalamy fakty. Zamierzamy dotrzeć do autora oraz – mam nadzieję, że będzie to możliwe – do rolnika, który przekazał maszynę na cele edukacyjne - mówi Piotr Chylak, kierownik szkolenia praktycznego ZSR CKP w Rusocinie. - Nie wiadomo tak do końca, czy legendarny pojazd dotarł tu o własnych siłach, czy też został przyholowany. Różnie ludzie o tym mówią – dodaje kierownik Chylak. Rok produkcji ciągnika również pozostaje nieznany. Wiadomo, że C451 powstawały w latach 1954-59. Uczniowie i pedagodzy, którzy podjęli się generalnego remontu, spodziewają się, że uda im odczytać podstawowe informacje z tabliczki znamionowej znajdującej się w kokpicie. - Jest całkowicie zamalowana i w części skorodowana. W obawie przed jej zniszczeniem nie chcieliśmy dochodzić do prawdy metodami mechanicznymi. Wkrótce rozbierzemy pojazd na najdrobniejsze części, żeby przekonać się, co tak naprawdę w nim siedzi, a w ślad za tym - czy wystarczy nam sił i środków, by ze wszystkim uporać się samodzielnie. Będzie też czas na oczyszczenie tabliczki. Spróbujemy chemii – wyjaśnia Piotr Chylak.
Remont ważącego ponad 3,5 tony traktora z silnikiem o pojemności ponad 10 litrów, do którego lało się niegdyś i olej, i benzynę i naftę, ma się zakończyć jeszcze w tym roku szkolnym. - Wierzymy, że w czerwcu uda nam się uruchomić silnik. Chcemy przywrócić maszynie zarówno dawną kondycję, jak i oryginalne barwy. Blachy Ursusa były w ciemniejszej zieleni, zbliżonej do wojskowej. I nie miały widocznych w tym naszym czerwonych dodatków – wyjaśnia kierownik Chylak. O rozruchu C451 barwnie opowiada Bartosz Gondek, pomysłodawca ożywiania legendy. - Uruchamianie silnika, odbywające się przez podgrzewanie znajdującej się z przodu gruszki żarowej lampą lutowniczą, wyjmowanie koła kierownicy i wkładanie go w jedno z bocznych kół zamachowych stanowiły prawdziwe przedstawienie – mówi dziennikarz. Jeśli silnik średnioprężny zaskoczy, to sprawny C451 będzie mógł się pojawić w Gdańsku na przyszłorocznej Paradzie Niepodległości. Piotr Chylak myśli już o renowacji innych maszyn z przyszkolnego skansenu. - Jak skończymy Ursusa, to następny będzie drewniany siewnik z lat 50., mocno już nadgryziony przez ząb czasu - zapowiada opiekun młodzieży z ZSR CKP. Na razie czeka na przesyłkę z instrukcją do C451. Z pomocą nadchodzi Paweł "Ursus" Rychter, wielki pasjonat starych maszyn i ciągników, redaktor portalu internetowego RetroTRAKTOR.pl. 15.10.2013 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia