Podniebne akrobacje Biało-Czerwonych Iskier i solisty grupy „Żelazny” Wojciecha Krupy wywołały najwięcej emocji wśród mieszkańców i turystów, którzy w sobotę bawili się na festynie lotniczym z okazji 100-lecia lotnictwa w Elblągu. To, czego dokonują w powietrzu piloci – akrobaci, podkreślając na niebie swój kunszt obrazem tworzonym przez smugi dymu ciągnące się za skrzydłami samolotu, musi robić wrażenie. Prawie takie, jak sto lat temu sam widok samolotu. Elblążanie po raz pierwszy widzieli latającą maszynę z bliska w sierpniu 1912 r. Dopisało im szczęście, bo gdyby Otto Stiefvater – niemiecki łowca rekordów w przelotach długodystansowych - miał więcej paliwa na pokładzie i nie musiał awaryjnie lądować w drodze z Berlina do Królewca, to historia elbląskiego lotnictwa zaczęłaby się trochę później. Kontynuatorem tradycji zapoczątkowanych przez Ikara z Elbinga, jak nazywało się przed 100 laty miasto, jest dziś Aeroklub Elbląski, współorganizator sobotniego festynu. I ma w tym stuleciu większościowy udział, o czym z dumą mówił na lotnisku Cezary Orlikowski, prezes AE. – Budując przyszłość miasta o historii nie możemy zapominać, ale nie możemy też na niej opierać myślenia o rozwoju Elbląga – podkreślał z kolei prezydent Grzegorz Nowaczyk. – Cieszy mnie obecność przedstawicieli ministra Nowaka oraz pana marszałka Protasa, bo będę omawiał z nimi możliwości rozwoju naszego lotniska w oparciu o budowę utwardzonego pasa startowego – dowiedzieli się miłośnicy podniebnych atrakcji. Bez dwóch zdań, Elbląg chce znaczyć więcej na lotniczej mapie Polski. 14.07.2012 Fot. Sebastian Elijasz / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia