Kilkanaście tysięcy osób bawiło się na ulicach Gdańska w 11. Paradzie Niepodległości. Wielką manifestację radości prowadzili husarze i ułani. W korowodzie poruszającym się Podwalem Staromiejskim, ul. Rajską, Heweliusza, Korzenną i Kowalską w stronę Targu Drzewnego jechały zabytkowe pojazdy z czasów II wojny światowej, gokarty prowadzone przez najmłodszych polskich kierowców, jelcze - "ogórki", milicyjne nyski i polewaczki; obok siebie maszerowali legioniści Piłsudskiego, zomowcy, strażacy i amerykańscy żołnierze. Do Gdańska ściągnęło kilkanaście grup rekonstrukcyjnych, nie tylko z kraju, ale też Hiszpanii, Białorusi i Rosji. Byli przedstawiciele zdelegalizowanego związku Polaków na Białorusi oraz nasi rodacy z Kaliningradu. Znakomita większość uczestników święta wolności paradowała z biało-czerwonymi kokardami i szalikami w narodowych barwach. Mogli on obserwować m.in. jak z Targu Drzewnego w niebo wzbija się 95 gołębi symbolizujących 95. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Przed pomnikiem Jana III Sobieskiego do narodu przemówił Józef Piłsudski. - Wiara, kultura i historia są naszym wspólnym dobrem. Nie wolno nam żyć egoistycznie. Historia Polski ma wiele heroicznych kart. Naszym żołnierzom winni jesteśmy wdzięczność i pamięć. Ale nie tylko to. Musimy myśleć o przyszłości, rozwijać się – róbmy to wspólnie pod biało-czerwonym sztandarem – zachęcał paradnych gości aktor grający postać marszałka. Na zakończenie części oficjalnej rozległy się dźwięki i słowa hymnu narodowego. Po sąsiedzku – na Targu Węglowym – można było zobaczyć, jak kiedyś działały podziemne drukarnie oraz przeczytać ulotki przygotowane z myślą o obchodach dzisiejszego święta. Twórcom podziemnej prasy lat 70. i 80. organizatorzy z stowarzyszenia Społeczny Urząd Miejski zadedykowali tegoroczną, 11. już paradę. Na Targu Węglowym pojawiło się też prawdziwe targowisko, takie z lat 80., z mydłem i powidłem oraz nalewkami domowej roboty. Porządku na placu strzegli milicjanci. - Oczywiście, że jesteśmy nastawieni pokojowo. Chronimy praworządnych obywateli przed zakusami ekstremy – starał się zachować powagę Michał Kępiński, dowódca warszawskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej Milicji Obywatelskiej i ZOMO oraz prezes Fundacji Edukacji Historycznej. 11.11.2013 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP i Maciej Kosycarz / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia