18. Międzynarodowy Energa Maraton "Solidarności" zgromadził na starcie pod pomnikiem Pamięci Ofiar Grudnia 70 w Gdyni 658 zawodników i zawodniczek z 16 krajów. Na trasie prowadzącej przez Sopot i gdańskie Śródmieście, a następnie przez Przeróbkę do Westerplatte i z powrotem do centrum Gdańska, najszybszy był Musila Martin Musembi. Wymieniany wśród faworytów tegorocznego maratonu Kenijczyk na metę na Długim Targu przybiegł w czasie 02:21:57. Drugi był Ukrainiec Viktor Starodubtsev (02:24:14), a trzeci – Kenijczyk Sawe Elisma Kipritich (02:26:08). Najlepszy z Polaków, Krzysztof Bartkiewicz z Torunia, przybiegł na metę na czwartym miejscu (02:27:46). Do 16. kilometra przewodził stawce, później długo biegł na trzeciej pozycji. W rywalizacji pań równych sobie nie miała Białorusinka Halina Karnatsewich (02:56:50). Na drugim miejscu uplasowała się Monika Ukleja z Ostrowa Wielkopolskiego (10:16 straty), a na trzecim - Emilia Zielińska z Warszawy (14:35 straty). Triumfator 18. Energa Maratonu „Solidarności” zainkasował 8 tysięcy złotych. Na sześć najlepszych pań w klasyfikacji open czekały premie od 4 tysięcy do 500 złotych. I czerwone róże – dla trzech pierwszych biegaczek - od sympatyków akcji zorganizowanej na mecie przez feministki z pomorskiego regionu Partii Kobiet. Chodzi o pieniądze i fakt, że panie startujące w jednej kategorii open z mężczyznami nie mają szans na najwyższe nagrody. - Od trzech lat próbujemy to zmienić – mówi Elżbita Jachlewska, przewodnicząca pomorskiej PK. - Nie sposób zgodzić się z dyrektorem Kazimierzem Zimnym, który twierdzi, że jeśli zasady biegu nie odpowiadają zawodniczkom, to nie muszą startować. Jesteśmy tu – nie tylko kobiety, ale również panowie – żeby solidaryzować się z biegaczkami i zaprotestować przeciwko krzywdzącemu regulaminowi maratonu. 15.08.2012

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia