19 grudnia 2007 r. po raz pierwszy mieszkańcy Gdańska mogli pojechać tramwajem z centrum miasta na Chełm. Na nowej linii tramwajowej nr 1, po blisko 3-kilometrowej trasie kursowało początkowo 6 składów - w dni robocze z częstotliwością co 5 minut. Dziś „jedynki” nie ma już w Gdańsku, a na Chełm mkną tramwaje linii nr 2, 6, 7 i 11. W weekendy wakacyjne na torowisku, którego znakiem rozpoznawczym jest najwyższe w Polsce nachylenie, dochodzące do 5 proc., spotkać można również wagoniki z nr 68. - „Jedynka” nie ma w Gdańsku szczęścia. Tramwaje z tym numerem jeździły niegdyś na Stogi, ale też zniknęły. Taki już jest los krótkich linii – mówi Wojciech Lemański, kierownik sekcji programowania komunikacji miejskiej w gdańskim ZTM. Ze Śródmieścia na Chełm kursuje dziś ponad 40 składów. Najwięcej jest niskopodłogowców z bydgoskiej Pesy. Jeżdżą tu ciche bombardiery NGT6/2 z 76 miejscami siedzącymi, CITADIS-y (Ngd99) – nazywane też sokołami - z chorzowskiego Alstomu Konstalu oraz popularne dortmundy, czyli wozy typu Düwag N8C. W godzinach szczytu 20 składów jeździ z częstotliwością co 3 minuty. Mogą przewieźć w tym czasie (ok. 5,5 godz.) ponad 20 tys. pasażerów. Jak prognozuje gdański Zarząd Transportu Miejskiego, w perspektywie najbliższych kilku lat pasażerów na Chełmie będzie wciąż przybywać. - Powoli dojrzewamy do długich tramwajów. Te, które dziś jeżdżą po gdańskich torowiskach, mają ok. 30 m długości. Perony przystanków przy trasie na Chełm budowane były z myślą o obsłudze składów ponad 40-metrowych. Takie długie tramwaje, którymi może podróżować 300 pasażerów, pojawiły się w tym roku w Krakowie. Rekordzistą pod tym względem jest Budapeszt. Tramwaje naszych bratanków mają aż 54 metry długości – wyjaśnia Wojciech Lemański z ZTM. 19.12.2012

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia