„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej”, „Ministranci” i „Życie dla początkujących” – o tych filmach mówiło się w środę najwięcej. Trzeci dzień 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zdominowały poruszające opowieści o ludziach młodych i bardzo młodych, które wnoszą do naszego kina powiew świeżości. W tym gronie na plan pierwszy wysuwają się nastoletni bohaterowie filmu „Ministranci” Piotra Domalewskiego, reżysera nagrodzonego w 2017 roku Złotymi Lwami za „Cichą noc”. Jak wyjawił podczas konferencji po pokazie prasowym, droga do pomysłu na najnowszy film trwała... pięć minut. – Tło do tej historii jest takie, że ja przez 12 lat byłem ministrantem. Wychowałem się w podobnym miejscu, na osiedlu, na którym słychać, co się dzieje w kościele, nawet nie trzeba tam iść – przyznał reżyser. Jego ministranci, sfrustrowani obojętną postawą dorosłych i instytucji Kościoła wobec niesprawiedliwości społecznej, postanawiają wdrożyć własny, nietypowy plan odnowy moralnej. Uzbrojeni w młodzieńczy bunt i własną interpretację Pisma Świętego zakładają podsłuch… w konfesjonale, aby lepiej poznać swoich sąsiadów. Zamaskowani niczym Zorro i z ambicjami na miarę Robin Hooda, stają się sędziami w swoim osiedlowym świecie, pomagając potrzebującym i wymierzając kary za grzechy. – U zarania myśli o zrobieniu tego filmu była jakaś moja wewnętrzna niezgoda na to, że nie do końca świat jest taki czarno-biały i nie do końca ludzie, zwłaszcza ci, którzy się najmocniej deklarują przy pewnych wartościach, w myśl tych wartości funkcjonują. Pomyślałem sobie, że trzeba o tym opowiedzieć z perspektywy ludzi młodych, dlatego że oni nie mają jeszcze tego skażenia dorosłością, która narzuca smutną konstatację, że dorosłość tak właśnie wygląda, że trzeba przymykać oko. Bohaterowie naszego filmu nie przymykają oka, nie lubią tego – powiedział Piotr Domalewski. 24.09.2025 / fot. KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia