Przez lata ambasadorką i twarzą tych turniejów była Renata Dancewicz. Tym razem znanej aktorki i brydżystki zabrakło w Sopocie, ale organizatorzy 56. Międzynarodowego Kongresu Bałtyckiego (22-30 lipca) nie mają powodów do narzekań. Cieszy ich frekwencja. W niedzielnym turnieju zaliczanym do cyklu Grand Prix Polski zagrało blisko 300 par. - Ranga zawodów postawiła na nogi – a właściwie posadziła przy stolikach – zawodników z całego kraju. Dzisiejszy turniej jest najważniejszy spośród wszystkich rozgrywek kongresowych. Oprócz krajowej czołówki gościmy w Sopocie reprezentantów kilkunastu krajów, i to nie tylko bałtyckich. Grają u nas także zawodnicy z Australii i Irlandii. W porównaniu do kilku poprzednich kongresów frekwencja w tym roku jest rekordowa. Szczerze mówiąc, zaskoczył nas ten fakt. Na innych tegorocznych turniejach brydżowych dało się zaobserwować tendencję spadkową. Brydż jest dziś trochę mniej popularny niż dziesięć czy kilkanaście lat temu. Część graczy odpłynęła do pokera. Pieniądze są tam znacznie większe, a wygrane przychodzą szybciej. Żeby być mistrzem brydżowym, trzeba trenować kilka, a czasem kilkanaście lat. Bardzo dobrym pokerzystą można zostać w ciągu dwóch lat, a przy dużym talencie sukcesy odnosi się już po pierwszym roku – mówi Jacek Sikora, dyrektor kongresu i wiceprezes Pomorskiego Wojewódzkiego Związku Brydża Sportowego. 24.07.2016 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia