Niezłe były z nich „ptaszki”. Przez kilka powojennych dekad czyściły nasze porty i wody przybrzeżne z min. Wciąż są potrzebne, i to nie tylko na Bałtyku, bo niebezpieczeństwo może czaić się wszędzie. Najlepsze tradycje żurawi, albatrosów, kormoranów i kondorów - jednostek, które 5 kwietnia 1946 r. dały początek 13 Dywizjonowi Trałowców – kontynuują dziś trzy niszczyciele min: Czajka, Mewa i Flaming. Od 2002 r. pływają w
misjach Tarczy Przeciwminowej NATO. ORP Czajka powróci do Gdyni pod koniec kwietnia z czwartej już swojej zmiany w elitarnej grupie okrętów zwalczających uzbrojenie minowe na Bałtyku, Morzu Północnym i Oceanie Atlantyckim. Poza niszczycielami w dywizjonie świętującym dziś 67. urodziny pływa pięć małomagnetycznych trałowców - Gopło, Mamry, Śniardwy, Wigry i Wdzydze. W 1989 r. jednostkę wchodzącą obecnie w skład 3. Flotylli Okrętów wzmocniła Grupa Płetwonurków–Minerów, przemianowana w 2010 roku na Grupę Nurków–Minerów. Przed dwoma dniami było głośno o ich akcji poszukiwania niebezpiecznych materiałów w kanale portowym w Ustce, dokąd wyruszyli po tym, jak robotnicy prowadzący prace podwodne natrafili na dwie bomby głębinowe z czasów II wojny światowej. - Dziś marynarze są już w Gdyni i świętują. W usteckim porcie byli pod wodą kilkanaście godzin. Nie natrafili na materiały niebezpieczne, ale na tej akcji rola Marynarki Wojennej się nie kończy. Prace w usteckim kanale trwają, będziemy ten rejon kontrolować - mówi kpt. mar. Piotr Wojtas, oficer prasowy 3 Flotylli Okrętów. W gdyńskim porcie wojennym marynarze z 13 Dywizjonu Trałowców mogli dziś zaprezentować swój kunszt i potencjał urodzinowym gościom. Były pokazy ratownictwa morskiego, gaszenie pożaru i udzielanie pierwszej pomocy na ORP Wdzydze, a także prezentacja sprzętu i uzbrojenia niszczyciela ORP Mewa oraz Grupy Nurków-Minerów. Goście raczyli się marynarską grochówką z kuchni polowej. 05.04.2013 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia