BioBazar udanie zadebiutował w Gdańsku. Na kilkudziesięciu stoiskach w dawnej hali stoczniowej przy ul. Popiełuszki można było dziś kupić wszystko, co ma ekologiczny certyfikat. W pierwszą targową sobotę na ekozakupy ruszyły tłumy klientów. - Pomysł na wejście z BioBazarem do Gdańska zrodził się już jakiś czas temu, bo zawsze marzyliśmy o dostępie do morza – mówi, śmiejąc się animatorka przedsięwzięcia Agnieszka Saternus. Po Warszawie i Katowicach gród Neptuna jest trzecim miastem na biobazarowej mapie. I tak ma być już w każdą sobotę (oraz wyjątkowo w środę 23 grudnia).
Sól himalajska, amarantus bio, orkisz dmuchany, grzyby shiitake, czarne mydło syberyjskie... Kto znał te produkty? Certyfikowane pieczywo na zakwasie dotarło do nas z Ostromecka pod Bydgoszczą. - Jesteśmy piekarnią internetową, ale staramy się być blisko klientów, bo w Internecie nie da się nas posmakować. Polecamy pieczywo na zakwasie, bez drożdży, na wodzie źródlanej i soli morskiej. Jesteśmy pionierami wypieku z najstarszych udomowionych gatunków zbóż, takich jak płaskurka i samopsza. Produkcję ekologiczną powinna cechować bioróżnorodność, mamy więc także pieczywo orkiszowe, jaglane, w 100 proc. żytnie i gryczane. To ostatnie sprzedaje się dziś najlepiej – mówi Łukasz Cieśla z piekarni internetowej naZakwasie.pl.
W bliskim sąsiedztwie pieczywa z Ostromecka można było spróbować specjałów rybnych. Matiasy przyjechały do Gdańska z Krakowa. - Na pierwszy rzut oka wygląda to kuriozalnie, bo wozimy drzewo do lasu, czyli śledzie z południa Polski nad morze. Zacznijmy więc od tego, że nasze matiasy są holenderskie. Nazwy tej nie należy kojarzyć z gatunkiem. Matias to jest młody śledź, złowiony w okresie wiosennym, przed tarłem. Holendrzy uchodzą za specjalistów w tej dziedzinie, a my specjalizujemy się w artystycznym przyrządzaniu matiasa. Stąd wzięła się nazwa zakładu: Sztuka Śledzia. To jest bardzo wdzięczny materiał do zabawy kulinarnej. Z matiasa można wyczarować wszystko. Przyrządzamy go na słodko, na ostro, na słono lub na kwaśno. Proponuję matiasa w czatneju z mango, z dodatkiem kolendry i pieprzu czerwonego albo matiasa w jogurcie z czosnkiem niedźwiedzim, czyli taką bardzo mocną bombę witaminową – zachęca Piotr Błachut, rysownik i właściciel krakowskiej Sztuki Śledzia.
Gdzie rosną grzyby shiitake? W Chinach i Japonii, a od niedawna także pod Lublinem, w miejscu otoczonym Lasami Kozłowieckimi. - Prowadzimy gospodarstwo rolne we wsi Dąbrówka. Mamy jedyną w Polsce certyfikowaną uprawę grzybów. Zaczynaliśmy od pieczarek, później poszerzyliśmy asortyment o takie gatunki jak shiitake czy boczniak ostrygowaty. W najbliższym czasie będziemy mieć także boczniaki eryngii – mówi Tomasz Grela, właściciel ekologicznego gospodarstwa w Dąbrówce. Shiitake są najstarszymi uprawianymi grzybami na świecie, cenionymi za wyjątkowe właściwości prozdrowotne. Czy znalazły w Gdańsku nabywców? - Klienci kupują je, ale na razie w ilościach testowych. Tylko na spróbowanie. Po prostu nie wiedzą, co z tego przyrządzić. Na początek proponuję jajecznicę. Ten grzyb bardzo dobrze komponuje się z cebulką, można go poddusić i na tej bazie stworzyć ciekawy sos. Shiitake może być także dodatkiem do mięs, miso i zup – poleca Tomasz Grela, właściciel ekologicznego gospodarstwa w Dąbrówce.
Coś Wyjątkowego przyciągnęło naszą uwagę. - Pod tą nazwą można nas znaleźć w Internecie. Przyjechaliśmy z Pruszcza Gdańskiego. Prowadzimy Sklep Kosmetyczno-Zielarski na ul. Powstańców Warszawskich – zaprasza nas właścicielka Monika Wilga. Wyjątkowe są tutaj kosmetyki rosyjskie, od niedawna produkowane także w Estonii. Wrażenie robi czarne mydło syberyjskie... w cenie ponad 37 zł za 500 ml. - Jest warte tych pieniędzy. Żelu w szklanym słoiczku wystarczy dla dwóch osób na cały miesiąc. Mydło powstało na bazie 37 ziół syberyjskich, łączonych metodą tłoczenia na zimno, dzięki której składniki zachowują swoje lecznicze właściwości. Żel nie wysusza nam skóry. Używa się go w kąpieli, zarówno do mycia ciała, jak i włosów. Kosmetyki z naszego sklepu nie zawierają parabenów i SLS-ów, nie są też testowane na zwierzętach. Zwierzątka zostawiamy w spokoju – podkreśla Monika Wilga. 12.12.2015 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia