Debata prezydencka w Gdańsku nie mogła obyć się bez Czerwonego Korsarza i Behemotha. Ten pierwszy obecny był ciałem, drugi, wywołany przez Młodzież Wszechpolską – jedynie duchem. Na spotkanie z cyklu „Usłysz swoje miasto” zorganizowane w siedzibie Nadbałtyckiego Centrum Kultury przez rozgłośnię TOK FM i trójmiejski oddział „Gazety Wyborczej” przybyli w czwartkowy wieczór: prezydent miasta Paweł Adamowicz (PO) oraz kandydaci Ewa Lieder (Gdańsk Obywatelski), Waldemar Bartelik (Masz Wybór), Andrzej Jaworski (PiS) i Jarosław Szczukowski (SLD). Wszyscy wymienieni mogli liczyć na wsparcie swojego zaplecza politycznego. Zabrakło Zbigniewa Wysockiego. Nie był zaproszony. Nieobecność kandydata Kongresu Nowej Prawicy jako pierwszy wykorzystał Waldemar Bartelik. Nazwał ów fakt naruszeniem zasad demokracji. Prowadząca debatę Agata Kowalska z radia TOK FM ripostowała: „Nie zapraszamy kandydatów z ugrupowań, które promują przemoc słowną i fizyczną”. Co zrozumiałe, przed ogniem pokojowych argumentów słownych bronić się musiał w czwartek Adamowicz. Atakowany był przez kandydatów za ECS („Disneyland Solidarności”), stadion („bardzo kosztowna zabawka do rozegrania kilku meczów”), Teatr Szekspirowski („inwestycja dla smakoszy”), Nową Wałową, Wyspę Spichrzów i dziurę przed budynkiem NOT, ale tez za korki w mieście, niewłaściwy stosunek do rumuńskich Romów, zbytnią wrażliwość na potrzeby deweloperów, ignorowanie głosu mieszkańców, niejasną wizję rozwoju gospodarczego miasta oraz za 16 lat przywiązania do stołka. W tej ostatniej sprawie Jaworski podkreślał, że PiS jest za dwukadencyjnością prezydentów, burmistrzów i wójtów. Na zarzuty prezydent odpowiadał z dużą swadą, wykazywał się wiedzą, ironizował, nie omieszkał też podkreślić na wstępie – zaczęło się od sprawy postulowanego wspólnego biletu na miejski transport – że „kandydaci nie mają zielonego pojęcia, o czym mówią”. Najgłośniej protestował przeciwko takiemu stawianiu spraw Bartelik. - A co Behemothem? - padło pytanie z sali. Okazuje się, że w sprawie gdańskiego występu zespołu, który wyruszył w trasę koncertową pod hasłem"Polish Satanist 2014", kandydaci zgadzają się z prezydentem. - Na szczęście jest wolność. Prezydent nie decyduje o tym, kto ma grać. Nie zamierzam być cenzorem – mówił Adamowicz. Bartelik dodawał: „Mam pilota – wybieram”. - Jestem za wolnością kultury i za wolnością zgromadzeń – podkreślała Lieder. W podobnym tonie wypowiadał się Szczukowski: „Opowiadam się za różnorodnością i tolerancją. To są wartości. Reszta jest kwestią estetyki”. Jaworski starał się odwrócić kota ogonem. – Takie wydarzenia mogą budzić protesty. Tego prawa protestującym nie możemy odmówić – mówił poseł PiS. 09.10.2014 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia