19 września świat obchodzi Międzynarodowy Dzień Mówienia jak Pirat, zwany też Dniem lub Świętem Pirata. Okazuje się, że taki popkulturowy pirat, rzucający angielszczyzną pobrzmiewającą jamajskim akcentem, jest nam wciąż obcy. Trójmiejscy piraci i kaprzy dziś nie świętują. - Nasz pan Jurek ma dzień wolny, odpoczywa. We wrześniu pływamy już tylko w weekendy – usłyszeliśmy wczoraj na statku wycieczkowym Pirat przy sopockim molu. Po kilku godzinach świętem jednak powiało. Dzień Pirata na pokładzie historycznego wycieczkowca będzie i w sobotę, i w niedzielę. Odczujemy to m.in. w pirackiej kieszeni. Przebierańcy zapłacą za wstęp jedynie 10 zł (bilet normalny kosztuje 25 zł). - Zaskoczyli mnie państwo tym świętem. Nie wiem co powiedzieć – wyznaje Leszek Włodarczyk, który piractwem w gdańskim Głównym Mieście, zajął się po tym, jak odszedł jego wielki przyjaciel, nieodżałowany pirat Andrzej Sulewski. - W strój piracki tak na dobre wbiłem się kilka miesięcy temu, kiedy miasto ogłosiło konkurs na oficjalnego następcę Andrzeja. Nie zamierzam go naśladować, bo nigdy nie będę taki jak on, ale też mam świadomość, ile pracy jest jeszcze przede mną – mówi pirat Leszek. Finalista wiosennego konkursu od godz. 10.00 jest dziś „na rejonie”. Przebiera się w mieszkaniu siostry przy ul. Długiej, o godz. 10.15 wita się z załogą Czarnej Perły, nieco później zagląda do znajomych przy Długim Targu i sąsiednich uliczkach. I tak czas płynie do 17.00-18.00. Święto jak co dzień. A co na to wszystko Krzysztof Kucharski, oficjalny gdański pirat? Ważne sprawy rodzinne nie pozwalają kaprowi na świętowanie. Nie będzie dziś rzucania „dorszem”, czy też wprowadzonego do slangu kaperskiego przez rekonstruktorów z Garnizonu Gdańsk powarkiwania „zjemy wasze wątroby” i „pilnuj swojej roty”. - Do święta wrócimy w niedzielę. Arrr! - ma coś w zanadrzu pirat Krzysztof. 19.09.2012

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia